środa, 25 stycznia 2012

Who's who in the world of fashion design

Co każdy miłośnik mody powinien o niej wiedzieć ? Dużo ;-) Nie tylko o tym jakie są nadchodzące trendy oraz co powinniśmy ukryć głęboko w szafie. Podstawowa wiedza o projektantach uważam jest wręcz niezbędna. Polskie i zagraniczne wydawnictwa oferują szeroką gamę poradników, encyklopedii i przewodników. Jak wybrać ten najlepszy ? 
Kto jest autorem - to oczywiste. Myślę, że zawsze warto spojrzeć też na datę wydania - ponieważ "najświeższe" gwarantuje nam najbardziej uaktualnione informacje. Poszukując guide o światowych designerach znalazłam "The Fashion Design Directory" autorstwa Marnie Fogg. To mój "strzał w dziesiątkę"spośród wielu innych wcześniej zakupionych.


Jest to aktualny przewodnik o tym kto jest kim w świecie fashion.
Katalog Mody przedstawia ponad 100 najbardziej wpływowych graczy w świecie modyod początku XX wieku do dnia dzisiejszego - ludzi i firmy, które ukształtowały współczesną modę i zdefiniowały nowoczesny styl.
Atrakcyjne zdjęcia i teksty w interesujący sposób przedstawiają każdego projektanta - jego pochodzenie, etos i drogę do sukcesu. 


Przewodnik na szeroką skalę prowadzi przez najważniejsze zmiany w modzie w ciągu XX

 i początku XXI-wieku , umieszczając wszystkie najbardziej wpływowe nazwiska i marki. 




Strona po stronie prezentowane są marki w alfabetycznej kolejności. Każda przedstawia przegląd ewolucji projektanta lub domu mody, jego drogę do określenia własnej tożsamości i pozycji na rynku. Nie zabraknie w niej takich osobowości jak McQueen, Gucci, Armani, Dior, LV, Gaultier czy Lanvin.

Jest to książka, którą za każdym razem czyta i przegląda się  z wielką przyjemnością. 

Polecam i zachęcam do zakupu. Do nabycia tutaj i tutaj.




Zdjęcia: materiały prasowe, zdjęcia prywatne

poniedziałek, 23 stycznia 2012

Plastic is fantastic !

Nie - to nie będzie post o moim uwielbieniu do plastikowych kart kredytowych lub plastikowych dziewczyn/kobiet (w tym przypadku raczej nie uwielbieniu...). W zbliżającym się sezonie wiosna/lato 2012  polscy projektanci proponują nosić właśnie plastik. Powrót do outfitów wykonanych z tworzywa PCV uzmysłowił mi, że i ja kiedyś takową kurteczkę miałam.
No właśnie - czas przeszły-miałam, ponieważ ją oddałam. Zapomniałam, że moda powraca....
Ale nic straconego - Zuo Corp i Olga Szynkarczuk, których projekty są bliskie mej estetyce przychodzą na ratunek !





Pracom tego bardzo zdolnego i zgranego duetu Zuo Corp, który tworzą Bartek Michalec i Dagmara Rosa miałam okazję przyjrzeć się z bliska podczas jesiennej edycji Fashion Week-a w Łodzi. Zaprezentowana prosta forma oraz kobiecy i seksowny look na długo pozostanie w mej pamięci.
Nie tylko plastiki były wszechobecne w kolekcji - ale to na nich dzisiaj skupiam swoją uwagę. Prosty, czarny płaszcz i ołówkowe spódnice to mój wybór spośród PCV. To od nas zależy czy będzie bardziej lub mniej przezroczyście. Na pokazie oczywiście zaprezentowano opcję bardziej sexi, ale o to przecież chodziło.




Olga Szynkarczuk kolekcję BIOmimicry zaprezentowała w OFF-owej części FW. Ze względu na swój awangardowy i "futurystyczny pazur" słusznie zresztą tam umieszczona (wcześniej modelki projektantki chodziły po wybiegu w Alei Projektantów). Wiosenno/letnie propozycje autorki mają soczyste barwy i różne formy, ale to właśnie plastik jest elementem scalającym całość. Raz występuje pod postacią transparentnych platform, innym razem jako teczko/kopertówka a w jeszcze innej odsłonie jawi się jako czapka z daszkiem. Propozycje odważne i dla odważnych,  
z delikatnie puszczonym oczkiem w stronę nowoczesnych kobiet.

Plastik może się kojarzyć z prowokującym lateksem, który również kusi i błyszczy. Ale myli się ten kto uważa to za kicz. Widziany oczami Zuo i Olgi jest niezwykle kobiecy i elegancki.
Z utęsknieniem czekam na ciepły powiew wiosny i lata, by móc owinąć się plastikowym płaszczykiem i spojrzeć spod tajemniczego daszka ;-))

O tym gdzie nabyć kolekcje Zuo Corp przeczytacie tutaj. A modele Olgi Szynkarczuk (na razie pojedyncze, eleganckie egzemplarze-mam nadzieję, że wiosenne już wkrótce)  w sklepie internetowym Cloudmine.


Zdjęcia: materiały prasowe, Fashion Week Poland, Mateusz Stankiewicz

czwartek, 19 stycznia 2012

What you wear on your head ?

Nakrycia głowy bywają różne. Zimą nosimy grube czapy wykonane z wełny, futra i innych ciepłych materiałów. Wiosną i latem nosimy lżejsze formy - w wersji na sportowo czapki z daszkiem i chusty, w eleganckiej odsłonie kapelusze, toczki z lub bez woalki. I właśnie to ostatnie nakrycie głowy zainspirowało mnie ostatnio na tyle - by poświęcić jemu całego posta ;-)

Jil Sander - SS 2012

Toczki z woalką i same woalki z pewnością będą modne podczas zbliżającego się sezonu wiosna/lato 2012. Dotąd najczęściej kojarzone ze smutnym - żałobą lub radosnym wydarzeniem - ślubem. Historia pojawienia się woalki jest jednak starsza niż niejednej osobie się wydaje. 
Początki pojawienia się woalu na twarzach kobiet sięgają aż I tysiąclecia p.n.e. w krajach Starożytnego Wschodu. Potem przez stulecia towarzyszył kobietom zarzucany na twarz lub na całą głowę. 


W latach 50-tych XX w. woalki zostały trochę skazane na zapomnienie przez postępującą już od czasów wojny demokratyzację ubioru. 
W XXI wieku powróciły jednak z impetem w kolekcjach wielkich projektantów - Victor&Rolf, Dior, Valentino czy Diesel przedstawili swoje wizje tej niezwykle eleganckiej i jednocześnie tajemniczej formy okrycia głowy. Bardziej nowoczesne i odważne propozycje wśród których znalazły się grube oczka kratki lub całkiem drobniutkie, ledwo zauważalne oraz koronkowe wzory.

 Victor&Rolf - Fall 2006
Diesel Black Gold
Christian Dior 2010
Chanel
Valentino AW 2009/2010

Nadchodzący sezon wypełni się woalkowymi inspiracjami nie tylko ze względu na ciekawe propozycje Jil Sander. Myślę, że duże znaczenie ma tutaj również fakt zapoczątkowania noszenia toczka przez Annę Dello Russo - niezwykłą kobietę będącą dla wielu ikoną mody i wzorem do naśladowania.
Nie wiem na ile ten trend zagości na naszych polskich ulicach - muszę jednak przyznać, że bardzo mi się podoba nowy nurt i sama zaczynam już szukać swojego modelu. Wersja glam lub grunge będzie idealna :-)

Jil Sander - SS 2012
Anna Dello Russo


Zdjęcia: materiały prasowe

poniedziałek, 16 stycznia 2012

Sales manager in shop

Niewymuszony uśmiech, "Dzień dobry", gest zapraszający do środka. To takie proste i oczywiste czynności, których oczekujemy od obsługi sklepu wchodząc do niego. Szkoda, że nie zawsze spotykamy się z uprzejmym powitaniem i miłym personelem.


Brak tych czynności to nic wobec ciągłego patrzenia nam na ręce, "oddechu na karku" sprzedawcy lub wręcz odwrotnie. Zdarzają się ekspedientki (w tym przypadku natrafiałam na Panie), które ignorują Klienta już od wejścia. Dlaczego ? Niektóre uważają, że może nie mamy zasobnego portfela, inne są już zmęczone, a jeszcze inne są tam "za karę". Mamy XXI wiek, a o profesjonalnym traktowaniu Klienta czasami możemy tylko pomarzyć.

Co ciekawe to zjawisko nie ma nic wspólnego z "zamożnością" danej marki. Spotkałam się niejednokrotnie z kiepskim traktowaniem w sklepach z rzeczami ze średniej i wyższej półki.
Nie usprawiedliwiam gorszej obsługi w sklepach z tańszą odzieżą - wiem jednak, że firmy te często nie dysponują tak dużym budżetem marketingowym, który mogłyby wykorzystać na przeprowadzenie fachowych szkoleń, a później cyklu badań poziomu obsługi metodą "mystery shopping".
Nie rozumiem jednak polityki marek o charakterze premium i ekskluzywnym. Dobrej jakości ubranie, zgodne z najnowszymi trendami to nie wszystko. Nie zawsze się obroni - szczególnie przy cenie przyprawiającej często o zawrót głowy. Ale świetny sprzedawca to czarodziej, mag, czasami nawet hipnotyzer ;-) Wiedzę o marce i najnowszej kolekcji ma w "małym paluszku" a praca jest nie tylko obowiązkiem, ale również pasją. Idealizuję ? Może, chociaż bywając w zagranicznych sklepach tych samych marek widzę subtelną różnicę w obsłudze....


Największe braki widzę jednak w salonach polskich marek mających swoje butiki najczęściej w centrach handlowych. Kolekcje co sezon przygotowane z największą starannością, świetne lookbooki, reklamy w  czasopismach modowych itd. Wchodzimy do sklepu i czeka nas niespodzianka. Np: nowy personel, który zmienia się częściej niż kolekcja lub tony pudeł na salonie, bo właśnie przyszła dostawa towaru. Część brandów posiada karty stałego klienta. Szkoda tylko, że personel o możliwości ich posiadania zapomina wspomnieć przy zakupach, a przecież każda zniżka będzie zawsze mile widziana.
Wieczorki promocyjne dla stałych klientek ? Są - jak świetnie, prosiłabym tylko o bardziej komfortowe warunki, bo 2 przymierzalnie na ok. 20 Pań to zdecydowanie za mało plus mnogość zawieszonego towaru na wieszakach w sposób uniemożliwiający jego obejrzenie.

A co najważniejsze - proszę się nie łudzić, że sprzedawca to stylista. Dla niego najważniejsza jest sprzedaż i Klientka we wszystkim wygląda ładnie... ;-))
Zastanawiam się jak często właściciele marek odwiedzają swoje sklepy ? Sądząc po efektach - chyba rzadko...
Jestem wymagająca i zdarza się zasadnicza - dlatego niekompetentna obsługa zniechęca mnie nie tylko do zakupów w danym salonie, ale również do zakupów danej marki.
Brak szacunku personelu do klienta - to też brak szacunku marki, która taki staff akceptuje...

W Chinach i Japonii zapoczątkowano już erę roboto-ekspedientek (drugie zdjęcie). Zalet widzę już kilka : brak zmęczenia, uśmiech, profesjonalna wiedza.


Zdjęcia: visualphotos.com

środa, 11 stycznia 2012

Addicted to shoes

Najczęściej myśląc o uzależnieniach wymieniamy papierosy, alkohol, używki i hazard. 
Czy moda może uzależniać ? Buty, torebki i inne gadżety ? Jedni powiedzą, że tak, inni stwierdzą, że to takie hobby.


Nie ukrywam, że bardzo lubię buty ;-) Najchętniej zaprzyjaźniam się z tymi posiadającymi wysoki obcas, ale nie przejdę też obojętnie obok ciekawych biker bootsów, kozaków czy balerinek. Trampki i martensy również mile widziane. Czy jestem addicted ? To zależy w jaki sposób będziemy interpretować definicję. Jeśli uznamy, że jest nią posiadaczka butów w ilości 20 + to tak, ale jeśli do tego grona zaliczamy dopiero ilość butów > 100 to jest mi jeszcze do tej grupy daleko.


Tak naprawdę to nie wiem ile mam dokładnie butów, jeszcze nie liczyłam. Jednak ostatnio szukając wyjściowych szpilek odnalazłam kilka modeli o których zapomniałam.... Postanowiłam wyjąć wszystkie czółenka i sandałki na wysokim obcasie oraz koturny, ustawić kolorystycznie i zrobić zdjęcie. 
Hm - jest ich więcej niż myślałam, ale to co najważniejsze to fakt, że każdy zakup był przemyślany i każdy model jest niezbędny ! Buty są dla mnie bardzo istotnym dodatkiem do stroju, który czasami potrafi zmienić jego charakter, a czasami zastępuje nawet biżuterię. 




Nie skatalogowałam  butów na płaskim obcasie oraz kozaków na wysokim. Z pewnością kilka par powinnam jeszcze doliczyć ;-)
W mojej kolekcji mam modele tańsze i droższe, znanych i tych mniej znanych marek. Czym kieruję się w swoich wyborach ? Najważniejsza jest tzw.: "miłość od pierwszego wejrzenia". Wtedy wiem, że takie buty będą właściwym wyborem. Tą zasadą kieruję się nie tylko przy wyborze butów - torebki, czy outfity też muszą "podbić" moje serce. 


A co z wygodą ? Komfort noszenia też jest oczywiście istotnym elementem, chociaż przyznaję, że kilka mniej wygodnych też zakupiłam. W przypadku takiej pary zakładam ją tylko na krótsze wyjścia.


Zakup to jedno, ale nie możemy zapominać również o ich pielęgnacji. Dobry szewc to tak samo ważna "inwestycja" jak zakup samych butów. Systematyczna wymiana fleków, podbicie podeszwy i środki pielęgnujące zapewnią dłuższy żywot każdej parze.


Czy jestem addicted ? Nie mnie oceniać, ale nawet jeśli ktoś stwierdzi, że tak - to muszę przyznać, że jest to bardzo miłe uzależnienie ;-))


Zdjęcia: net, materiały prywatne

sobota, 7 stycznia 2012

Zemełka&Pirowska

O polskich projektach piszę czasami mniej niż o zagranicznych. Nie dlatego, że jest ich niewiele - wręcz przeciwnie. Prawie każdego dnia odkrywam interesujące pomysły nowych designerów. Myślę jednak, że ten obszar jest świetnie zagospodarowany przez Harel, Kelly czy kilka innych modowych blogerek umiejętnie opisujących urocze wdzianka. Co nie oznacza, że i ja od czasu do czasu nie pokuszę się o kilka słów pochwał lub i nie w kierunku polskiego wzornictwa ;-)



Ostatnio przeglądając różne biżuterie natrafiłam na stronę polskich projektantek z Krakowa - duetu ZEMEŁKA&PIROWSKA. Widziałam już wcześniej ich kilka propozycji na SaltandPepper, ale było tam zaledwie kilka modeli, które nie do końca mnie ujęły. W ich butiku on-line odkryłam interesujące outfity, które oczami wyobraźni zobaczyłam już nawet w swojej szafie ;-)

Eteryczna sukienka z asymetryczną górą, przepasana złotym, skórzanym paskiem to HIT kolekcji




Wybór ubrań bardzo bogaty - od sukienek, po tuniki, płaszcze, żakiety, kurtki i spódnice.
Dostępne są modele z kolekcji Spring#Summer 2011 oraz Dear Deer 2012. Co mnie przekonało ?
Myślę, że ich wizja tworzenia ubrań dla nowoczesnej kobiety ceniącej oryginalność i unikatowość.
Tutaj nie ma też miejsca na nudę dzięki kilku "smaczkom".
Np: zwykła tunika z asymetrycznym dołem z tyłu chowa dla nas niespodziankę - wielki krzyż z półprzezroczystej, elastycznej siatki. W wersji dla odważnych krzyż zakładamy z przodu... ;-)



Zwiewność tkanin, dużo asymetrii oraz geometrycznych form w tunikach, kurtkach i sukienkach to znaki rozpoznawcze tego zdolnego duetu. Projektantki nie trzymają się sztywno jednego czy dwóch materiałów - świetnie sobie radzą z "ujarzmianiem" zarówno gniecionego ortalionu, panterkowego żakardu jak i poliestru pokrytego cekinami. W kolekcji "Dear Deer" całość zamykają dodatki:  skórzana biżuteria w postaci mankietowych bransoletek i torebka noszona na ramię lub biodra.



Sklep internetowy ZemełkaPirowska oprócz sprzedaży własnych kolekcji promuje również innych twórców związanych z modą, designem i sztuką. Dodaję go do swoich ulubionych i Was również zachęcam do odwiedzenia.
Stając się fanami na Facebooku możecie liczyć na dostęp do ciekawych zdjęć oraz informacji o nowych outfitach i wydarzeniach związanych z działalnością projektantek.


Zdjęcia: zemelkapirowska.com, fan page

środa, 4 stycznia 2012

Indestructible bags by Wendy Stevens

Torebek można mieć wiele. O tym już pisałam. Dzisiaj jednak zmieniam zdanie - wystarczy mi jedna z kolekcji Wendy Stevens. I nie chodzi tutaj tylko o niesamowity design, najważniejsze znaczenie ma bowiem materiał z którego jej "małe arcydzieła" są wykonane.


Wendy Stevens - to amerykańska projektantka tworząca już od ponad 25 lat. Jej przygoda zaczęła się w Nowym Jorku skąd czerpała inspiracje do swoich projektów. Industrialne materiały, które widziała w mieście każdego dnia w jej wyobraźni przeobraziły się w... torebki.
Tak - to właśnie stal nierdzewna obok skóry i metalowych dodatków jest głównym materiałem używanym do produkcji "niezniszczalnych torebek".




Wykorzystanie stali nie jest przypadkowe - jest ona jednocześnie bardzo plastyczna i trwała co sprawia, że torebki stają się długowieczne. Natomiast towarzystwo skóry oraz siateczkowe i ażurowe wzory łagodzą ten surowy wizerunek sprawiając, że torebki są przyjazne i funkcjonalne. Każdy model oddany w ręce nowej właścicielki został wykonany ręcznie oraz dopracowany w najmniejszym szczególe.





Rozwój kolekcji pokazał, że możliwości tworzenia nowych modeli o różnych kształtach, wielkościach i teksturach są nieograniczone.
Nowatorski, ale jednocześnie elegancki i kobiecy kształt torebek zyskuje sobie coraz większe grono stałych wielbicielek.
Od dzisiaj i ja do nich należę - odkładam na moją własną, niezniszczalną ;-)

Zachęcam do odwiedzenia jej strony Wendy Stevens na której oprócz pozostałych modeli z kolekcji można przeczytać całą niesamowitą historię związaną z jej torebkowym biznesem. Polubić designerkę możecie na Fan Page'u , a zakupić te wyjątkowe egzemplarze on-line tutaj.


Zdjęcia: wendystevens.com

100 Ideas that Changes Fashion

Kiedy pojawiły się pierwsze sztuczne rzęsy ? Jak wpłynęła wojna na modę prezentowaną przez projektantów? Kto zaprojektował pierwszy kostium dla kobiet z poduszkami ? 
Na te i wiele innych pytań odpowiedź można znaleźć w książce Harriet Worsley "100 idei, które zmieniły modę".


Na rynku ostatnio pojawia się wiele poradników, encyklopedii oraz przewodników modowych.  
Z dużym dystansem podchodzę do tych wszystkich wydawnictw mając świadomość, że gro z nich oprócz pięknie przedstawionych zdjęć nie ma nic więcej do zaoferowania. 
Dlatego miłym odkryciem jest dla mnie to kompendium wiedzy o modzie zawierające najważniejsze rewolucyjne zmiany, które zaszły w modzie od 1900 do 2010 roku. Ponad 100 lat historii to czas obfitujący w wiele interesujących i inspirujących do dzisiaj zagadnień.


Autorka zwraca uwagę na wydarzenia społeczne i kulturalne, które znacząco wpłynęły na modę. Pod pojęciem idei rozumie nie tylko nowe kroje i stroje, które niegdyś wywoływały furorę lub oburzenie, a dziś są zwyczajnymi elementami garderoby. Ideami nazywa też innowacje i wynalazki, które udoskonaliły ubrania, oraz wszystko to, co przyczyniło się do zmian w modzie, a nie wiązało się z nią bezpośrednio (jak np. rozwój fotografii, pojawienie się filmu dźwiękowego czy nowoczesna technologia komputerowa).

To właśnie tutaj możemy przeczytać historię zwykłego t-shirta - dziś obowiązkowej części garderoby w każdej szafie. W jednym z rozdziałów Harriet dzieli się z nami historią Klausa Maertensa, który zmienił bieg mody tworząc buty na gumowej podeszwie, z charakterystycznymi żółtymi szwami. Do dzisiaj ich wizerunek ewoluuje, a do wyboru mamy kilkadziesiąt wzorów i kolorów.
Ich urok docenił niejeden projektant - wykorzystując jako element scalający przy swojej kolekcji.
W pokazie A/W 2009 Jean Paul Gaultier wyniósł je na ołtarz mody, a na ostatnim Fashion Weeku w Łodzi projektanci z MMC Studio pokusili się o wykorzystanie białych Martensów, które potem szturmem przeniosły się na nasze ulice ;-)




Historia kopertówki, czarnej skórzanej kurtki czy moda ekologiczna to tylko niektóre z haseł rozwiniętych w pasjonujący sposób przez Harriet Worsley.
"100 idei, które zmieniły modę" to pozycja, która zaciekawi nie tylko każdego fashionistę, ale również osoby chcące poznać historię związaną z modą na przełomie ostatnich 100 lat.

"100 idei, które zmieniły..." to również seria pozostałych 5-ciu książek, które dotyczą architektury, projektowania graficznego, filmu, fotografii oraz sztuki. Autorami są światowej sławy specjaliści od lat zajmujący się tymi dziedzinami. Przymierzam się do zakupu jeszcze 
innych pozycji - po przeczytaniu chętnie podzielę się swoimi wrażeniami z lektury.




Zdjęcia: materiały prywatne