poniedziałek, 9 grudnia 2013

INWENTARYZACJA W MODZIE.

Dzisiejszy, nocny post jest formą pewnego apelu. Apelu o INWENTARYZACJĘ W MODZIE. Ostatnie sytuacje o których czytam lub jestem świadkiem pokazują, że nie dzieje się dobrze. Czas coś zmienić i to jak najszybciej, ponieważ pojawiająca się bylejakość w branży razi swoją powiększającą się skalą. To właśnie MY - Audytorium uczestniczące czynnie lub biernie powinniśmy w końcu powiedzieć Stop. Mówmy i piszmy o tym głośno, nie udawajmy, że nic się nie stało zamiatając temat pod dywan.


Pokazy mody, ich organizacja i cała otoczka  - zdaję sobie sprawę jak trudno jest dogodzić wszystkim. Zawsze znajdzie się ktoś narzekający. Mam jednak nieodparte wrażenie, że pokazy stają się bardziej towarzyskim show niż wydarzeniem na poziomie wysokiego C. Kiedyś to była dla mnie celebryzacja, oczekiwanie i chłodnięcie każdego detalu. Teraz, pomimo uwielbienia do reprezentowanej wizji projektanta częściej zastanawiam się czy iść. Z modą wygrywają ścianki sponsorskie, celebrytki i gwiazdeczki w ilości większej niż pokazywana sama kolekcja oraz darmowe drinki i gifty. Rozumiem, że sponsor ma wymagania, ale jako projektanci nie pozbywajcie się również swoich. Ubrania mają się sprzedać - to wiem. Pytanie tylko czy sam pokaz i osoby obecne na nim przyczynią się do zadowalającej sprzedaży ?

Fashion PR - temat rzeka, której bliżej rozmiarami do morza niż górskiego strumyka. Czytając niektóre informacje prasowe marek lub projektantów mam poczucie, że jestem poddawana bardzo ciężkim testom. Testom na cierpliwość, tolerancję i akceptację gniotów, które próbuje mi się "sprzedać". Nieznajomość osoby do której kieruje się słowa i brak personalizacji to tylko detal. Bardziej razi forma, a raczej jej brak.

Przykładem niech będzie mail, który dostałam kilka dni temu (zachowana oryginalna pisownia):

witam, zapraszam do naszego nowego konkursu na Stylizacje modowe 
Jesień/zima na portalu............ - można do mnie na maila wysłać 
dowolna stylizację, która ma duże szanse wygrać w konkursie.
Nagrody: perfumy i kosmetyki do rzęs

Chcesz linka do konkursu??

Co to jest ? Tekst pokazuje, że osoba wysyłająca nawet nie poświęciła chwili by zapoznać się z formą mojego bloga. Helou - nie jestem szafiarką, nie robię sobie fotek w ciuszkach. Fakt, kilka razy pojawiły się pojedyńcze fotki na fanpagu, ale te incydenty nie robią ze mnie panny prowadzącej bloga ze stylizacjami.

Poza tym forma. I to pytanie czy chcę linka.....

PR-owiec = Wizerunek marki. Kiepski PR-owiec = Kiepski wizerunek marki. 

Od razu zaznaczę, że problem nie dotyczy tylko świeżych marek czy portali, rozpoznawalne brandy w doborze niekompetentnej ekipy nie pozostają w tyle.

Blogerzy - tak, to grupa do której i ja należę. Być może i mnie zdarzyły się w tekstach fochy i niezrozumiałe formy. Przyznaję i z góry za niedogodności przepraszam. Jednak dwa ostatnie przypadki - blogerki i blogera pokazują, że niepotrzebnie siebie strofuję.

Kilka dni temu na fanpagu marki U+ przeczytałam informację, a raczej list otwarty do Sonii Janów (Emersiona w środowisku blogerskim) w którym marka prosi o oddanie pożyczonych do sesji zdjęciowej ubrań. Brak odzewu na telefony i maile oraz późniejsza odpowiedź mówią o tej dziewczynie wszystko.


 Podczas rozmowy z kilkoma projektantami dowiedziałam się, że nie jest to odosobniony przypadek i wielu blogerkom zdarzają się zaniki pamięci i brak chęci zwrotu rzeczy. Nierzadko ubrania przychodzą w stanie daleko odbiegającym od wyjściowego.

Reagujmy ! Projektanci, marki, fotografowie - piszcie proszę o przypadkach tak nieprofesjonalnej współpracy. Skąd inni mogą wiedzieć, że takie sytuacje mają miejsce jeśli się ich nie nagłaśnia ?

Najświeższy przykład blogerskiego nieprofesjonalizmu jest z dzisiejszego (a raczej już wczorajszego, czyli poniedziałkowego wieczoru). Patryk Strzała - bloger prezentujący ciuszki na blogu zamieścił na swoim fanpagu oburzony wpis po pokazie mody do jego autora Łukasza Jemioła.

"Łukasz, właśnie opuściłem Twoj pokaz... (który jeszcze trwa)... Jest mi przykro, ponieważ długo na niego czekałem... Oraganizacyjnie zapowiadało się rewelacyjnie i prawie tak było... Na zaproszeniach podpisany sektor i rząd - brawo! W końcu ktoś o tym pomyślał- dzieki.
Jednak chamstwa i myślenia wyłącznie o własnej DUPIE nie toleruję - mowa tu o operatorach kamer (było ich trzech)... Siedziałem w pierwszym rzędzie w sektorze B i niestety nic nie widziałem (mimo naprawdę dobrego miejsca), ponieważ PANOWIE z kamerami "latali" w ta i z powrotem... Nakręcając cały pokaz... Także zamiast podziwiania kolekcji i modelek, oglądałem ich plecy. Zwróciłem im uwagę, jednak mieli to gdzies... A obsługa pokazu nie widziała problemu...
Wyszedłem, przepraszam - nie wytrzymałem. Tak nie może być. Strefa dla fotoreporterów itp...Znajduje sie w innym miejscu...

Pozdrawiam Patryk...

PS. Jutro zerkne na relacje w internecie... Wierze, że było super."


Musiałam przeczytać dwa razy, bo początkowo miałam wrażenie, że kłopoty ze wzrokiem spowodowały błędną interpretację tekstu.

Co się dzieje ? Skąd takie roszczenia i żale ? W dzisiejszych czasach blogerzy urośli do rangi celebryty/gwiazdy itp. i żądają traktowania równego co najmniej z obsługą Elżbiety II podczas uroczystości państwowych.
Dużą winę ponoszą tutaj niestety dziennikarze, magazyny modowe, fotografowie i firmy współpracujące, które gloryfikują blogerów oferując im coraz większe profity i podpisując lukratywne kontrakty.
Rozumiem, że coś się może blogerowi nie podobać, inne były oczekiwania odbiorcy itd. Ale po co te personalne wycieczki do projektanta na swoim fanpagu. Nie można do niego zadzwonić lub napisać ? O formie wypowiadać się chyba nie muszę, sami możecie ocenić.

Jest jeszcze filmik Chajzera z wypowiedziami blogerów, który przypuszczam widzieli wszyscy. Nie komentuję - wypowiadający się zrobili to za mnie.

Te kilka powyższych przykładów to zaledwie niewielka część, która pokazuje jak wygląda kondycja w polskiej branży modowej. Nie wygląda dobrze i jeśli nic się nie zmieni to z pewnością lepiej nie będzie.

Kilka blogerów piszących o modzie, posiadających szeroką wiedzę i kulturę osobistą powiedziało mi, że ma wątpliwości. Czy pisać dalej ? Czy jest sens w dobie tabloizacji mody i fanpagy ? Czy chcę się identyfikować z takim obrazem branży ? itp.

Smutne to refleksje i pytania. Rozwiać te i inne obawy może Inwentaryzacja mody - zmiana postaw, nieakceptowanie kiepskiej formy komunikacji i zachowania.
Jako niepoprawna idealistka wierzę, że są osoby, którym obecny stan rzeczy również nie odpowiada i które chociaż w niewielkim stopniu postarają się przyczynić do jego poprawy.


Zdjęcia: fanpage U=, Patryk Strzała









wtorek, 29 października 2013

Fashion Week Poland - summary of the 9. edition

Przewrotność to jedna z cech mojego charakteru, która szczególnie uaktywnia się podczas pisania relacji z wydarzeń modowych. Nie inaczej jest i teraz - moje wrażenia z minionej edycji Fashion Week-a w Łodzi zacznę od podsumowania i uwolnienia myśli oraz emocji towarzyszących imprezie.


Jak było? 

Organizacja - Bez zarzutu. Toalety ustawione przy wejściu na pokazy Designer Avenue to bardzo dobry pomysł. Pachnące, w ilości większej niż dwie kabiny pozwoliły nie myśleć o nich jak o złu koniecznym. Zespół Michała Marciniaka sprawnie i profesjonalnie zajmował się licznie przybyłymi gośćmi. Zdarzały się małe potknięcia, ale przymykam na nie oko, ponieważ nie miały one wpływu na mój końcowy odbiór. Doceniam ich niełatwą i niejednokrotnie niewdzięczną pracę.

Pokazy OFF-owe zostały przeniesione (po raz kolejny - sic!) do nowego miejsca. Przy ASP w Łodzi część budynku została specjalnie zaadoptowana na potrzeby pokazów. Profesjonalny wybieg, miejsca dla widowni, małe telebimy i profesjonalne oświetlenie to marzenie niejednej uczelni. W roku szkolnym prezentowane są prace studentów a w międzyczasie również i inne wydarzenia. Mam nadzieję, że miejsce to będzie już docelowym i Fashion Week na dłużej zagości "na uczelni".



Pokazy - Relacje z poszczególnych widowisk przedstawię w osobnych postach, tutaj kilka ogólnych moich spostrzeżeń.
Większość pokazów nie miała specjalnej oprawy choreograficznej ani scenograficznej. Kilka perełek jednak się znalazło, m.in. pokaz Moniki Błotnickiej wyreżyserowany przez Macieja Majznera. Umiejętnie pokierowane modelki schodząc z wybiegu i ponownie przechadzając koło niego dały możliwość dokładniejszemu przyjrzeniu się detalom. Chciałabym podczas kolejnej edycji zobaczyć więcej pokazów współtworzonych przez Macieja. MMC pokazało wszystkie sylwetki przy mocnym, rockowym brzmieniu zespołu grającego na żywo usytuowanego na początku wybiegu. Charyzmatyczny lider grupy swoim występem momentami kradł całe show odwracając uwagę od prezentowanych ubrań. Przypuszczam, że nie o taki efekt chodziło, bo przecież duet zdecydowanie ma co pokazać.

Możliwości zwrócenia na siebie uwagi jest wiele. Jedni robią to poprzez przemyślaną i dobrze odszytą kolekcję, inni oryginalnym pomysłem prezentacji stroju, a jeszcze inni zostawiając dla dziennikarzy, stylistów, kupców, blogerów i innych osobowości z pierwszego rzędu "fashion packi".

Natasha Pavluchenko
Dawid Tomaszewski
Kamil Sobczyk

Materiał informacyjny to nie tylko wizytówka projektanta, to również forma przybliżenia swojej kolekcji. Rozumiem, że to wszystko kosztuje, ale czasami pomysłowa laleczka czy inna forma "robótek ręcznych" może być tańsza niż płyta z filmikiem czy zdjęciami. 

A same pokazy ? Efektu "WOW" było niewiele. Modny neopren zaczyna nudzić, gdy pojawia się w co drugiej kolekcji. Technika watowania, która jest rzadziej stosowana również daje efekt puszenia i zdecydowanie więcej możliwości formowania.

Patrząc na niektóre kolekcje miałam wrażenie, że autor nie sprawdził jak zachowuje się dana tkanina w ruchu. 
I nie - nie była to wina źle dobranej modelki czy modela jak czasami usprawiedliwiają swoje potknięcia co poniektórzy. 
To właśnie materiał nie został dopasowany do kroju, co obnażyło kilkunastosekundowe zaprezentowanie jej na wybiegu. Zapomniano, że ubiór jest trójwymiarowy, a sylwetka zmienia się podczas obrotu - porusza się, zgina, ukazuje swoją objętość.

Formy się powtarzają i będą powtarzać. Aby zapobiec efektowi wtórności czy posądzeniu o plagiat warto dodatkowo wyróżnić ją kolorem, fakturą czy dekoracją tkanin. To właśnie sprawdzona sylwetka może być dla projektanta odniesieniem do którego będzie wracał po latach, dodając detale lub delikatnie zmieniając ułożenie - tak by dopasować się do aktualnych trendów.

Brakuje mi u rodzimych twórców dbałości o identyfikację marki, znak rozpoznawczy. Charakterystyczny kolor albo wzór podszewki może być istotnym wyróżnikiem, który w prosty sposób ułatwia rozpoznanie marki.

Showroomy - Nie wiem czy to tylko moje subiektywne wrażenie, ale podczas tej edycji było mniej wystawców. 
Być może mieli mniejsze boksy, albo zmieniono ich ustawienia - zrobiło się po prostu więcej wolnego miejsca. Tradycyjnie najwięcej było marek oferujących z dzianiny t-shirty, bluzy i czapeczki z hasłami, grafikami i innymi upiększającymi elementami. Miejsca nie ustępowała im również różnego rodzaju biżuteria. Pojawiły się znane marki tj. New Balance czy Big Star, które przyciągały Klientów nie tylko dobrej jakości produktami, ale także estetycznie przygotowaną przestrzenią handlową. Stanowisko LOT-u umożliwiało testowanie rozkładających się siedzeń w dreamlinerach, a ceramika zaprojektowana przez Ewę Minge kusiła zmianą aranżacji w swojej łazience.





After Party - Imprezy na których zacieśniają się znajomości, inne się rozwiązują a jeszcze inne w ogóle nie mają miejsca. Wieczorową porą, w znanych już fashionistom klubach tradycyjnie odbywały się aftery. Jakie były ? 
To już nie mnie oceniać - odsyłam do stałych bywalców fashionweekowych klubów. 

Znajomi, przyjaciele, koneksje, układy - Znajomi i przyjaciele jak zawsze dopisywali, chociaż niektórych nie było nad czym ubolewam. Niektórzy nie dostali akredytacji, inni pojechali do Poznania przebywać z modą w trochę innym niż pokazowym wydaniu. Fashion Week to nie tylko okazja do obejrzenia kilkuset damskich i męskich sylwetek, to również okazja do nawiązania biznesowych relacji i otrzymania interesujących propozycji. Ja cierpliwie czekam na realizację moich i oczywiście jestem otwarta na nowe wyzwania :-)


Jeśli o czymś istotnym nie napisałam co miało miejsce/czekam na informację.




Zdjęcia: materiały prywatne, wykonywane na telefonie - stąd ich słabsza jakość

sobota, 28 września 2013

Paris, Paris vol. 1


Podróże w czasie. Do tej pory uważałam za niemożliwe. No może tylko na filmach. Dwie sytuacje sprawiły, że zmieniłam zdanie. Pierwsza to moja wizyta w Poznaniu, a druga to film z wspaniałą Meryl Streep w roli głównej "Julie&Julia". 
Miesiąc temu byłam we wspomnianym Poznaniu. Celów wizyty było kilka, jednak głównym stała się wystawa pod kuratelą Piotra Szaradowskiego "Elegancja-Francja, z historii mody XX wieku". W ciągu kilku minut, zupełnie niespodziewanie znalazłam się w Paryżu. 





Na początku duże wrażenie zrobił na mnie budynek, a raczej jego wnętrze w którym wspomniana wystawa miała swoją miejscówkę. Nowoczesna aranżacja, proste formy i co najważniejsze - wygodne pufy umożliwiły moim zmęczonym stopom chwilowy odpoczynek.  

Muszę się przyznać, że w tym dniu byłam wyjątkowo uprzywilejowana. Obecność samego Piotra i jego opowieść o historii poszczególnych eksponatów dały mi możliwość głębszego i prawie "cielesnego" obcowania z Francją XX wieku. W prezentowanej kolekcji znalazły się ubrania dosłownie na każdą okazję. Suknie w każdej długości, żakiety, garsonki i misternie wykonane gorsety, które pomagały kobietom uzyskać wymarzoną talię osy. Wyjściowych i szykownych kreacji było zdecydowanie najwięcej, co nie dziwi. To właśnie one umożliwiły poznanie wielu ówczesnych pomysłów krawieckich. Piotr pokazał zarówno awers jak i rewers prezentowanych modeli. Najbardziej spodobały mi się tasiemki przytrzymujące ramiączka stanika. Cudowny pomysł - nie wiem dlaczego dzisiaj projektanci nie stosują tak prostego, a jak bardzo pomocnego rozwiązania. Myślę, że niejednokrotnie macie do czynienia z "efektem spadającego ramiączka". Wystarczyłoby zastosować taki sprytny myk i problem odszedłby w niepamięć. 



Magiczne tasiemki przytrzymujące ramiączka stanika

Kurator wystawy zadbał nie tylko o różnorodność strojów, ale również o estetykę i czytelność wystawy. Modele ustawione na drewnianych szpulach w rozmiarze XXL, szczegółowe opisy i uporządkowanie eksponatów pozwoliły na komfortowe delektowanie się francuską elegancją. Brak czasu nie pozwolił mi na dłuższe zapoznanie z każdym z modeli, dlatego szykuję się na kolejną odsłonę wystawy. Od autora kolekcji wiem, że planuje gościć w innych miastach naszego kraju. 

 Ja życzę takich odsłon jak najwięcej, nie tylko w Polsce. Tym którzy nie widzieli szczerze polecam - "Elegancja-Francja" zaspokoi nie tylko Wasz zmysł estetyczny, ale pozwoli również na bliższe poznanie garderoby, która wyszła z pracowni wielkich projektantów, tj. Dior, Lanvin czy Thierry Mugler.

Więcej o samej wystawie i można przeczytać na blogu Piotra Szaradowskiego Muzealne Mody, u Dominiki Lukoszek prowadzącej bloga Modologia i Kasi Zbrojkiewicz uważnie obserwującej rynek polskiej mody i promującej rod
zime marki autorki bloga Efekty Uboczne.


Zdjęcia: udostępnione przez kuratora wystawy Piotra Szaradowskiego

poniedziałek, 26 sierpnia 2013

Red sole shoes

Czerwona podeszwa. Znak rozpoznawczy Christiana Louboutina i obiekt westchnień wielu kobiet. Buty dopracowane w każdym detalu, wykonane z najwyższej jakości skór i materiałów. W każdym sezonie pojawia się kilkanaście nowych modeli a marzących właścicielek zdecydowanie więcej. Pojawia się tylko mały problem, chociaż tak naprawdę to duży - cena. Wysoka, nawet bardzo. Najtańszy but kosztuje 425 Euro, co przy średnim kursie waluty w przeliczeniu daje ok. 1 800 zł.


Załóżmy, że udało nam się uzbierać do skarbonki pieniądze na wymarzoną czerwień na podeszwie. Kupujemy, nosimy i modlimy się, by obcas pozostał w całości, żeby nie utknął w kratce przy wejściu do klatki, żeby nosek pozostał w całości i przede wszystkim, żeby czerwień pozostała czerwienią.
Efekt "nienoszonego buta" jest możliwy - ale tylko w przypadku noszenia takiego buta na czerwonym dywanie, bez styczności z chodnikami i asfaltową nawierzchnią.
Te bywają okrutne i bez skrupułów zdzierają nasze cudeńka.

Co wtedy ? Panika, żal, rozpacz, smutek. Szewc w naszym kraju zazwyczaj podbija podeszwy czarnym tworzywem lub skórą, czasami uda się znaleźć taką w odcieniu toffi. O czerwieni często nawet nie słyszał. Zresztą nawet jak taki but zobaczy to nie widzi nic złego w tym, żeby ową czernią przykryć wytartą podeszwę z delikatnie widniejącym logo Louboutin.

Znalazłam sposób na rozwiązanie tego problemu ! Wprawdzie poza granicami naszego kraju, ale czego się nie robi dla ratowania ukochanych czółenek czy platform. "Cudotwórca" rezyduje w Paryżu a od 3 miesięcy również w Londynie. Minuit Moins 7 to zakład szewski z wieloletnią tradycją. Każdy but pozostawiony traktuje się tutaj z najwyższą uwagą i dbałością. Efekty renowacji są niesamowite. W przypadku wielu bestialsko potraktowanych modeli myślałam, że nie da się już nic zrobić. Okazuje się, że dla mistrza nie ma takiej pary, każdą potrafi przywrócić do życia i stan, który otrzymujemy jest stanem porównywalnym do zakupu nowego obuwia w sklepie.



Brzmi jak bajka ? Bajka dopiero się zaczyna, gdy but jest naprawiony ! Jako jedyny zakład szewski właściciel ma prawo do wykorzystywania oryginalnych czerwonych podeszw mistrza Louboutina. Ale nie tylko czerwień dominuje wśród reperowanych butów. Naprawia się wszystko - złamany i pogryziony obcas, startą skórę i uszkodzony nosek. Poniższe zdjęcia same mówią za siebie.

 PRZED
PO

PRZED
PO

PRZED

I teraz najważniejsza wiadomość - buty można wysłać do naprawy do Paryża i Londynu, po ok. 2-3 tygodniach wrócą w stanie idealnym. Ceny naprawy i wymiany zainteresowani znajdą na Fanpagu w informacjach. Wysokie są koszty wysyłki - dlatego dobrze jest mieć znajomych do których można wysłać buty lub przy okazji wizyty w jednym z miast zanieść je samemu.

Sama od wielu lat poszukuję dobrego szewca w Polsce. Nie, nie do czerwonych podeszw :-) Niejeden zepsuł mi już eleganckie buty za grubym spodem, niepasującym kolorem czy złą zelówką. Nie wspomnę już o zacieraniu czarną pastą zdartej czarnej skóry na obcasie. Profanacja !
Jeśli znacie i korzystacie z usług wyjątkowego fachowca znającego się na reperacji butów i traktującego ten zawód z pasją - bardzo proszę o informacje. Z góry dziękuję !



Zdjęcia: materiały prasowe


sobota, 24 sierpnia 2013

Weekly summary fashion campaigns

W każdym sezonie pojawia się coraz więcej świeżych i oryginalnych kampanii reklamowych. Uważnie obserwuję rynek zachodnich marek i muszę przyznać, że wiele z nich ma się czym pochwalić. W Polsce raczej w tą formę reklamy pojedynczy projektanci nie inwestują - jedni nie chcą, bo uważają, że nie muszą, inni nie mają budżetu, a jeszcze inni znajdują 10 dodatkowych powodów, żeby po prostu tego nie robić. Szkoda, chociaż wierzę, że i w tym temacie już niedługo zaczniemy intensywniej się rozwijać. Marki sieciowe radzą sobie coraz lepiej - wystarczy spojrzeć na Simple, Vistulę, Arytona, Tatuum czy Reserved.

Ostatnio obcowałam z kilkoma świetnie przygotowanymi reklamami. Tak naprawdę to w przypadku luksusowych marek i premium ich wizerunki zawsze są bardzo dobrze zrealizowane. Bywają kontrowersyjne, czasami niezrozumiałe, ale w realizacji doskonałe - to wszystko to oczywiście praca najlepszych zespołów ludzi z branży.

ALEXANDER WANG

To przykład kampanii dosłownej - nie tylko mówimy z czego wykonane są ubrania marki, my to także pokazujemy :-) Pokazujemy również, gdzie je nosimy - na ulicy, na co dzień, stąd tło miejsca z intensywnym graffiti.

Marc O' Polo

Marc O'Polo

Jaka powinna być idealna kampania ? Na pewno spójna z wizerunkiem marki. Niemałe znaczenie ma również grupa docelowa do której kierujemy swój produkt. Szczególnie w przypadku twarzy kampanii. Wybór ambasadorów jesiennej odsłony kolekcji marki Marc O'Polo nie był przypadkowy : aktor Jeff Bridges i supermodelka Amber Valetta idealnie oddają jej klasę, wysoką jakość i jednocześnie naturalność. Wszystko zgodnie z filozofią marki, której towarzyszy prosta idea: "Używaj naturalnych materiałów, noś się nonszalancko i daj ludziom swobodę w byciu sobą."




I znowu Wang. Tym razem jako autor projektów dla Balenciagi. Muza nadchodzącego sezonu Kristen McMenamy opowiada historię bardzo prosto i czytelnie z akcentem położonym na produkt. Jest w tym trochę tajemniczości i dużo eleganckiej czerni, która przeważa w kolekcji. 

Interesujących kampanii jest wiele, jednak chwile przyjemności obcowania z nimi będę dawkowała umiarkowanie. Nie bez powodu mówi się, że "Apetyt rośnie w miarę jedzenia"....



Zdjęcia: materiały prasowe

sobota, 17 sierpnia 2013

Fashion faces

Moda miewa różne oblicza. Jak bardzo odmienne miałam okazję przekonać się podczas ostatniego pobytu w Poznaniu.

Tydzień temu w piątek ciekawość i hasło MODA serwowane jako danie główne zaprowadziły mnie na premierę książki „Fashion Book Poland“ przez autorów prezentowaną jako prestiżową encyklopedię rynku mody polskiej. 
O samym projekcie czytałam już kilka miesięcy temu. Jego narodziny początkowo wywołały u mnie sceptyczne nastawienie, głównie ze względu na „haracz“, który należało zapłacić by w niej się znaleźć w towarzystwie znamienitych nazwisk z branży (takie były obietnice pomysłodawców).



Inauguracja albumu miała miejsce w poznańskim klubie SQ. Nie mam rozeznania w tamtejszych klubach i nie miałam w związku z tym żadnych oczekiwań lokalowych. Na miejscu okazało się, że jest to jeden z bardziej znanych lokali rozrywkowych do którego tłumnie przychodzą ludzie spragnieni muzyki tanecznej. Ten wieczór nie różnił się od typowych organizowanych w SQ klubie oprócz możliwości obejrzenia ładnie wydanego katalogu ze zdjęciami osób związanymi z polską branżą modową oraz skonsumowania tortu. Skłamałam – pojawiła się również okazja do zapozowania na tzw.: ściance, fotki z dziubkiem i nie tylko były niejednokrotnie ważniejsze niż sam cel spotkania, bo o nim chyba zapomniano. Szkoda, że organizatorzy nie pokusili się o kilka słów do gości i nie wykorzystali np: wiszących ekranów TV do zaprezentowania sylwetek, które pojawiły się w Fashion Book Poland.

Wejść mógł każdy – jedni mieli zaproszenia, inni kupowali wejściówkę za kwotę 20 zł. Kilku lokalnych projektantów, blogerów, fotografów i modelek rozpoznawalnych z telewizyjnej edycji Top Model stanowiło śmietankę piątkowej dyskoteki. Nie było mi smutno z powodu braku darmowych koreczków czy alkoholu, wręcz przeciwnie – opychający się przekąskami goście to nie jest widok za którym tęsknię. Miksujący DJ-eje, kuso ubrane dziewczęta i pląsający ludzie po parkiecie – tak wyglądałoby skrótowe streszczenie imprezy, która nie różniła się od cotygodniowej klubowej potańcówki. Zmienił się tylko serwowany gadżet, tym razem nie było w promocji alkoholu czy papierosów, organizatorzy dali szansę przybyłym na uzupełnienie swoich półek z książkami nową pozycją z modą w tytule z ceną nieadekwatną do zawartości (szczątki informacji, więcej można znaleźć klikając dwa razy w internecie)  i rynku polskiego ( jedyne 99 zł w dniu imprezy, bez promocji 159 zł).

Cieszę się, że pojawiają się nowe wydarzenia związane z branżą bliską nie tylko memu ciału ale i sercu. Mam tylko prośbę - nie dorabiajmy niepotrzebnej filozofii do imprezy i nie nadużywajmy słowa prestiż i ekskluzywny w miejscu gdzie go nie ma.




Zdjęcie: materiały prasowe 

środa, 31 lipca 2013

Maison Martin Margiela concuers Japan

Co się dzieje w Azji ? Z pewnością dużo, chociaż mnie w tej chwili interesuje rozwijająca się branża modowa, w której ten kontynent zaczyna odgrywać znaczącą rolę. Coraz więcej marek zaczyna dostrzegać i doceniać potencjał rynku azjatyckiego. Pojawiające się luksusowe i oryginalne butiki stały się standardem, którego oczekują wymagający Klienci. A takimi z pewnością są mieszkańcy Chin czy Japonii. Moda jest im coraz bliższa, a zasobne portfele pozwalają na zakupowe szaleństwo częściej niż nam by się marzyło.

Możliwość rozwoju marki, a przede wszystkim zwiększenia sprzedaży w Azji zauważyło już wielu projektantów mody, ostatnio również belgijski wizjoner Maison Martin Margiela. To marka, której nie trzeba przedstawiać - jej obecność na rynku jest wyraźna już od lat 80-tych, a oryginalne formy i materiały towarzyszą każdej kolekcji.


Przez rok we wnętrzach tokijskiego sklepu będzie można zakupić nie tylko ubrania z jego metką, ale również wyjątkowe akcesoria, meble oraz inne przedmioty użytku domowego. Wnętrza sklepu i jego aranżacja idealnie komponują się z oczywistym stylem projektanta. Połysk lub mat, stonowana kolorystyka i formy doskonale prezentujące produkty Margieli. Jestem pod wielkim wrażeniem i jednocześnie marzę by chociaż na chwilę móc zobaczyć to wszystko na żywo (od rana miejscówka byłaby moja :-)








Zdjęcia: materiały prasowe marki

środa, 19 czerwca 2013

Tom Ford Campaign - AW 13

Marketingowych narzędzi ułatwiających obecność na rynku, rozpoznawalność i komunikację z klientem jest wiele. Jednym z nich jest kampania reklamowa. Zauważyłam, że w tym obszarze jest coraz lepiej, zarówno agencje reklamowe jak i fotografowie dbają o wysoki poziom artystyczny projektu. Na rodzimym rynku niewiele się jeszcze inwestuje w taką odsłonę marki, za to światowa moda nie ma czasu na odpoczynek i co chwilę dzieli się z nami nie tylko perełkami, ale prawdziwymi perłami.

Jak pokazać produkt, by stał się on produktem naszych marzeń ? Postawić na kontrowersyjny obraz, czy raczej zachowawczy ton ? Z odpowiedziami na te i inne pytania problemu nie ma Tom Ford - projektant i wizjoner najwyższej klasy. Jego kampanie nawet bez podpisu z łatwością rozpoznałby każdy entuzjasta mody i znawca rynku reklam. Kluczem do sukcesu jest "ubranie uszyte na miarę". Segment luksusowy i jego odbiorca jest bardzo wymagający - o czym dobrze wie Tom. Jego przekaz jest bardzo czytelny - w moich rzeczach poczujesz się wyjątkowo i seksownie, ale nie wyzywająco. Najlepsze modelki i modele kuszą nas magnetycznym spojrzeniem i delikatną erotyką. Wszystko ze smakiem i klasą. Odsłonięte ciało nie budzi naszego sprzeciwu, a mocny makijaż nie jest odbierany jako wulgarny.





Najnowsza kampania akcesoriów i ubrań z metką Toma została sfotografowana przez samego autora. Piękne i nienachalne zdjęcia udowadniają, że jest on człowiekiem wielu talentów. Zmysłowe pozy, umiejętnie zestawione projekty i kolorowa wersja "smokey eyes"idealnie oddają charakter całej kolekcji. Kobiecą modę prezentują Gemma Aicha Refoufi, Herieth Paul, Soo Joo i piękna Zuzanna Bijoch, do drużyny męskiej zaangażowano Juana Bettancourt, Oli Tylera i Conrada Bromfieda.






O ubraniach Toma ze względu na ich cenę mogę tylko pomarzyć, bardziej realny jest zakup okularów. Co sezon projektant prezentuje kilkanaście modeli z których większość z przyjemnością widziałabym na swoim nosie. Korekcyjne, duże czarne kwadraty to mój faworyt !


Zdjęcia: materiały prasowe