Marketing / Hyde Park

Fashion bloggers like free gifts

Bodźcem do napisania tego posta była moja rozmowa ze znajomą, która ma sklep internetowy z galanterią skórzaną wysokiej jakości. Dyskutowałyśmy o blogosferze, ulubionych blogach i tematyce. Przy temacie polskich szafiarek zatrzymałyśmy się na dłużej. Dawno nikt mnie nie zaskoczył tak jak ona opowiadając o swoim doświadczeniu z dziewczynami pokazującymi ciuszki.

Bywając na imprezach modowych spotykam wiele blogerek, które nie grzeszą wyższą kulturą - zarówno w zachowaniu jak i wysławianiu się. Nie przypuszczałam (naiwna !!!!) jak bardzo potrafią być aroganckie i wyrachowane. Znajoma powiedziała, że dostaje bardzo dużo maili od młodych blogerek (wiek ok. 16-22 lata) z informacją, że chcą prezent w postaci torebki.


Najlepsze jest to, że wiele z nich nie uważa, aby w takim wypadku użyć formy grzecznościowej - ona chce i już. Ona jest znana, prowadzi bloga i ona chce. Ona oferuje reklamę w postaci zdjęcia z torebką na swoim blogu, a w zamian za to chce być posiadaczką tej rzeczy.

Nie tylko problemem jest tutaj brak słowa "proszę", ale przede wszystkim analiza, czy grupa docelowa mojego bloga jest również tożsama z grupą docelową firmy do której kieruje się bloga. W tym przypadku absolutnie tak nie jest - najtańszy model torebki kosztuje 300 zł, a ze zdjęć pojawiających się u tych blogerek wynika, że noszą często zdecydowanie tańsze rzeczy i nie w stylu, ani charakterze który reprezentuje ta firma.

Wspomniana galanteria skórzana jest skierowana do grupy kobiet i mężczyzn 25+ (ze względu na cenę, jakość i fason) - to gdzie tutaj wspólny mianownik ?! Fakt - na blogu są zdjęcia ładnej dziewczyny prezentującej ubrania, akcesoria itp. Ale poziom osoby je prezentującej pozostawia również wiele do życzenia. Wystarczy wejść na Fanpage, żeby poznać "bliżej" daną blogerkę. Maska zostaje zdjęta i czytamy na ilu imprezach ona była, co piła i ile papierosów wypaliła.
Mnie taka osoba nie zachęci do kupna - wręcz przeciwnie, nie chciałabym mieć takiej samej rzeczy w swojej szafie.

Niejeden marketingowiec zastanowi się i zrobi dokładną analizę, zanim zaoferuje jednej czy drugiej blogerce współpracę. Czasami jej osoba może zwiększyć sprzedaż, a czasami niekoniecznie....
Owszem - transakcja barterowa polega na tym, że osoba dostaje od firmy np: towar lub usługę w zamian za co powinna przekazać tej firmie inne dobro o takiej samej lub zbliżonej wartości.
Jednak czy taką wartością będą fotki z krótkim tekstem zachęcającym ? Na to pytanie powinny odpowiedzieć sobie nie tylko blogerki, ale firmy, które taką formę promocji rozważają.

Pisząc ten tekst oczywiście generalizuję - wiele z szafiarek to naprawdę wartościowe osoby z którymi można porozmawiać nie tylko o nowym ciuszku czy "odjazdowym" lakierze do paznokci. Niestety - niektóre z nich robią pozostałym złą reklamę, odbierając szansę na ewentualną współpracę z firmą modową i nie tylko.


What size you wear ?

Zawsze wydawało mi się, że znam swój rozmiar. No właśnie - wydawało się. Po ostatniej mojej wizycie w kilku sklepach zaczynam mieć wątpliwości... W jednej znanej sieciówce przymierzałam plisowaną długą spódnicę rozmiar XS - okazała się za duża (nie schudłam więc o co chodzi). W drugiej spódnicę o podobnym fasonie w rozmiarze 36 i ta tylko delikatnie odstaje. Na metkach rozmiar podany jako europejski, ale śmiem wątpić i zastanawiam się wg jakiego klucza przypisywana jest rozmiarówka do danego ubrania.


Już się przyzwyczaiłam, że w sklepach mamy wyszczuplające lustra, które mają zachęcać do zakupu poprzez sprawienie wrażenia, że wyglądamy szczuplej = ładniej ;-) Ale dlaczego jest taki bałagan w rozmiarach ? Może powinien powstać europejski, ale taki,  gdzie rozmiar w cm będzie identyczny w każdej podającej go marce. Polskie firmy również stosują różne tricki. Znana polska marka najmniejszy swój rozmiar 34 ma wymiarowo podobny do standardowej 36-ki... Klientki z pewnością są zadowolone - wciskając się zamiast standardowego 40 w 38. A to wszystko jest takie złudne, bo przecież nie zeszczuplały - chyba, że w świadomości firmy której modele zakupują.
Rozumiem też, że tunika o fasonie nietoperza w rozmiarze S będzie szersza, ale jeśli taki model pasuje na osobę noszącą rozmiar XL i jest jeszcze luźny to uważam przypisanie "small" za lekką przesadę.

Ten brak pewnej standaryzacji może trochę utrudniać zakupy internetowe. Dana rzecz może okazać się za duża lub za mała. Oczywiście są zwroty, ale ta cała procedura wiąże się z dodatkowym czasem i kosztami, których przecież chcieliśmy uniknąć decydując się na taką formę.
W przypadku butów raczej nie ma tego problemu - 38 to 38 a 36 to 36 wg europejskich wyznaczników. Oczywiście tutaj też jest rozmiar IT, FR czy US, ale w tabelach zawsze mam EU.

Nie wiem czy znowu się czepiam, czy kolejny raz źle trafiłam ? W dobie tak dużego konsumpcjonizmu martwi mnie chaos, który sprawia, że zakupy nie są już tak przyjemne jakie być powinny....


Zdjęcia: net


Why the Polish Fashion costs so much ?

Projektantów mody w Polsce coraz więcej. Powinniśmy się cieszyć czy nie ? Jeszcze do niedawna uznałabym takie pytanie za retoryczne. Po przeczytaniu bardzo merytorycznego dialogu pod ostatnim postem Michała Zaczyńskiego zaczynam się jednak zastanawiać. Pod ocenę i wątpliwość zostały poddane szkoły, które kształcą przyszłych designerów nie radzących sobie później z podstawową terminologią, rozróżnieniem materiałów czy prostym rysunkiem. Dziwi mnie ten fakt i zrzucanie winy na słabe szkoły uważam za kiepskie wytłumaczenie. Jeśli ktoś myśli, że wszystkiego dowie się na studiach - to jest w dużym błędzie. Przekazanie dogłębnej wiedzy przez wykładowców z praktyką musiałoby wydłużyć całą naukę o dodatkowe semestry. Studia to 50%-70% potrzebnej nam wiedzy, resztę powinniśmy doczytać lub dowiedzieć się np: podczas stażu u projektanta, firmy odzieżowej itd.



Oczywiście można wyjść z założenia, że będzie się tylko firmowało swoim nazwiskiem kolekcję i zbędne są większe umiejętności, bo resztę zrobi za nas zatrudniony "rzemieślnik". Można - tylko nie wiem czy bez umiejętności managerskich, znajomości strategii marketingowych produktu
i przede wszystkim odpowiedniego budżetu taki projektant utrzyma się długo na rynku.
No właśnie - wspomniałam o pieniądzach. Mam wrażenie, że niektórzy mają ich niewiele i chcąc je pozyskać windują ceny swoich projektów prawie do poziomu liczących się marek na rynku światowym.
No bo jak można wytłumaczyć kwotę 400-600 zł za zwykły bawełniany t-shirt z autorskim wzorem, 1000 zł za proste jeansy czy 2-3 tys. zł za sukienkę o prostym kroju wykonaną z materiału nie kosztującego wielkich pieniędzy ?
Rozumiem, że każdy artysta ceni swoje dzieło - ale powinien przy tym panować nad swoim ego i dostosować ceny do realiów oraz rynku na którym oferuje produkt.

Tak samo jest z krytyką. W środowisku modowym krytyka kolekcji projektanta (formy, jakości i również ceny) traktowana jest prawie jak zniesławienie. Dlaczego ? Przecież projekty nie powinny być ludziom narzucone - powinny być przez nich zaakceptowane.
Nie trzeba od razu startować z "wysokiego c", żeby się sprzedawać. Większość twórców ma takie aspiracje, ale nierzadko na to potrzeba czasu i doświadczenia.

Mam wrażenie, że wielu nie słyszało nawet o takim pojęciu jak strategia produktu. A co z definicją progów cenowych i cyklu życia ceny ? To nie są  nazwy, które powstały dlatego, że komuś się nudziło. Przecież powinna być zachowana równowaga pomiędzy jakością wykonania outfitów a ich dostępnością, wkładem pracy projektanta, ceną czy grupą docelową.
Nie mówię o tym, żeby dokładać do interesu. Nikt tego nie chce. Apeluję raczej o rozwagę i obiektywną ocenę swojej kolekcji, jej wykonania i jej przyszłego klienta.
Dzisiaj w dobie tanich linii lotniczych już nie jest problemem wybranie się na 1-2 dniowe zakupy do Paryża, Mediolanu, Londynu czy Berlina i zakupienie kilku ubrań dobrych i bardzo dobrych marek w przybliżonych cenach do outfitów polskich projektantów.


Podsumowując - Chciałabym kupować więcej rzeczy sygnowanych polskim nazwiskiem i wspierać nasz rynek mody (chociaż wg niektórych go nie ma...) ale proszę - dajcie mi szansę !!!



Sales manager in shop

Niewymuszony uśmiech, "Dzień dobry", gest zapraszający do środka. To takie proste i oczywiste czynności, których oczekujemy od obsługi sklepu wchodząc do niego. Szkoda, że nie zawsze spotykamy się z uprzejmym powitaniem i miłym personelem.


Brak tych czynności to nic wobec ciągłego patrzenia nam na ręce, "oddechu na karku" sprzedawcy lub wręcz odwrotnie. Zdarzają się ekspedientki (w tym przypadku natrafiałam na Panie), które ignorują Klienta już od wejścia. Dlaczego ? Niektóre uważają, że może nie mamy zasobnego portfela, inne są już zmęczone, a jeszcze inne są tam "za karę". Mamy XXI wiek, a o profesjonalnym traktowaniu Klienta czasami możemy tylko pomarzyć.

Co ciekawe to zjawisko nie ma nic wspólnego z "zamożnością" danej marki. Spotkałam się niejednokrotnie z kiepskim traktowaniem w sklepach z rzeczami ze średniej i wyższej półki.
Nie usprawiedliwiam gorszej obsługi w sklepach z tańszą odzieżą - wiem jednak, że firmy te często nie dysponują tak dużym budżetem marketingowym, który mogłyby wykorzystać na przeprowadzenie fachowych szkoleń, a później cyklu badań poziomu obsługi metodą "mystery shopping".
Nie rozumiem jednak polityki marek o charakterze premium i ekskluzywnym. Dobrej jakości ubranie, zgodne z najnowszymi trendami to nie wszystko. Nie zawsze się obroni - szczególnie przy cenie przyprawiającej często o zawrót głowy. Ale świetny sprzedawca to czarodziej, mag, czasami nawet hipnotyzer ;-) Wiedzę o marce i najnowszej kolekcji ma w "małym paluszku" a praca jest nie tylko obowiązkiem, ale również pasją. Idealizuję ? Może, chociaż bywając w zagranicznych sklepach tych samych marek widzę subtelną różnicę w obsłudze....


Największe braki widzę jednak w salonach polskich marek mających swoje butiki najczęściej w centrach handlowych. Kolekcje co sezon przygotowane z największą starannością, świetne lookbooki, reklamy w  czasopismach modowych itd. Wchodzimy do sklepu i czeka nas niespodzianka. Np: nowy personel, który zmienia się częściej niż kolekcja lub tony pudeł na salonie, bo właśnie przyszła dostawa towaru. Część brandów posiada karty stałego klienta. Szkoda tylko, że personel o możliwości ich posiadania zapomina wspomnieć przy zakupach, a przecież każda zniżka będzie zawsze mile widziana.
Wieczorki promocyjne dla stałych klientek ? Są - jak świetnie, prosiłabym tylko o bardziej komfortowe warunki, bo 2 przymierzalnie na ok. 20 Pań to zdecydowanie za mało plus mnogość zawieszonego towaru na wieszakach w sposób uniemożliwiający jego obejrzenie.

A co najważniejsze - proszę się nie łudzić, że sprzedawca to stylista. Dla niego najważniejsza jest sprzedaż i Klientka we wszystkim wygląda ładnie... ;-))
Zastanawiam się jak często właściciele marek odwiedzają swoje sklepy ? Sądząc po efektach - chyba rzadko...
Jestem wymagająca i zdarza się zasadnicza - dlatego niekompetentna obsługa zniechęca mnie nie tylko do zakupów w danym salonie, ale również do zakupów danej marki.
Brak szacunku personelu do klienta - to też brak szacunku marki, która taki staff akceptuje...

W Chinach i Japonii zapoczątkowano już erę roboto-ekspedientek (drugie zdjęcie). Zalet widzę już kilka : brak zmęczenia, uśmiech, profesjonalna wiedza.


Zdjęcia: visualphotos.com


Surprise at the Fashion Week

Zastanawiałam się co mnie zaskoczyło podczas jesiennej edycji FW.
Kilka pokazów -  z pewnością, ale nie tylko.


Zauważyłam, że przybywa nam nowych "gwiazd" i celebrities zajmujących miejsca w pierwszych rzędach. Przepis na bycie sławnym w dzisiejszych czasach jest bardzo prosty - wystarczy pokazać się w TV w show muzycznym, tanecznym czy jeszcze jakimś innym i ... już !

Fakt - moje idealistyczne myślenie o osobach przyjeżdżających na FW ze względu na zainteresowanie modą czy powiązanie zawodowe "legło w gruzach" już po majowym Week-u. Oczywiście, że przyjeżdżają różni projektanci, firmy modowe, styliści, krytycy mody (chociaż jest ich niewielu), wykładowcy, dziennikarze modowi i tłumnie gromadzący się fotografowie.
I to oni w mojej opinii powinni właśnie zajmować najbliższe wybiegom miejsca. To ich nazwiska kojarzące się z profesjonalizmem, wiedzą i doświadczeniem powinny świadczyć o poziomie imprezy i jednocześnie być "magnesem" przyciągającym sponsorów i zagranicznych wpływowych gości. Widząc jak "pielęgnuje się" obecność drugo i trzecio-planowych gwiazdek rozpaczliwie próbujących nie dać zapomnieć o sobie, osób znanych z tego, że są znane - zastanawiam się co i kto jest dla tej imprezy ważne... ?

Istotną rolę przypisuje się również blogerom i blogerkom-szafiarkom. Bardzo się cieszę, że mamy tak dużo osób prezentujących swój styl i chcących się z nim podzielić na swoim blogu i nie tylko. Nie do końca jestem jednak przekonana czy wynika on z wiedzy i pasji jaką może być moda, czy raczej z uważnego śledzenia gazet i blogów modowych, a potem umiejętnego, czy często też nieumiejętnego kopiowania.. Nie wspominając już o ich zachowaniu. Gwiazdorskie pozy i nonszalancko żuta guma podczas pokazu w Alei Projektnatów to raczej gesty dalekie od tych, które inni powinni naśladować. No cóż - nie ma co się dziwić, że pokora nie jest ich największą zaletą - skoro wszyscy wokół nich "skaczą" i chcą się przypodobać.

Hm - z pewnością pisząc ten tekst nie zyskam uznania, ale nie o to mi chodzi.

Cieszę się, że mamy Fashion Week w Łodzi i mam nadzieję, że to wydarzenie modowe będzie nadal obecne na rodzimym rynku. Ciekawa jestem tylko jak będzie się rozwijało w kolejnych latach..... ?


Zdjęcie: net


Kultura osobista - produkt deficytowy

Już od jakiegoś czasu przymierzałam się do napisania o kulturze osobistej. Ostatnio na różnych płaszczyznach mam z nią do czynienia, a bardziej z jej brakiem. Wiem – jestem kosmitką, za dużo wymagam. Z drugiej strony głośno mówię NIE panoszącemu się chamstwu i przyzwoleniu na nie. 


Jest wiele miejsc i okoliczności w których wyraźnie widać braki… 
SKLEPY – brak zainteresowania ze strony personelu, lekceważący stosunek podczas obsługiwania, brak podstawowych zwrotów grzecznościowych typu: Dzień dobry czy Do widzenia. KINO – głośne jedzenie, mlaskanie, ciągłe rozmowy i śmiechy podczas seansu, POLITYKA – obrażanie innych, brak konstruktywnych argumentów, KIEROWCY – niecierpliwość, trąbienie, wyzwiska w stosunku do innych kierowców, brak uprzejmości na drodze – nie przepuszczanie na pasach, SZKOŁA – brak szacunku uczniów do nauczycieli, wyzwiska wobec nauczycieli i innych uczniów, plucie, INTERNET – anonimowe inwektywy w stosunku do innych osób na Facebooku, pod artykułami, filmikami, wstawianie ośmieszających filmików, NA CO DZIEŃ – nie mówienie sąsiadom Dzień dobry, nie przepuszczanie osoby wychodzącej, nie dbanie o porządek na klatkach schodowych, wokół śmietnika,
KONCERTY, MECZE – popychanie innych, rzucanie się na ludzi podczas zabawy, palenie papierosów w tłumie, polewanie ludzi wodą, wyzwiska przy zwróceniu uwagi,  PRACA – podpisywanie się pod nie swoim projektem, deprecjacja umiejętności danej osoby przy większym gronie, podczas zebrania, ośmieszanie, PODWÓRKOWE KUPY – nie zbieranie kupy po swoim pupilu DOMOWE IMPREZY – głośna muzyka nocną porą, dialog składający się z inwektyw, wrzaski. Oczywiście uogólniam, jest wiele osób, które można stawiać jako wzorzec, ale również u wielu podstawy kultury osobistej pozostawiają wiele do życzenia… 


To wszystko mnie zastanawia i zadaję sobie pytanie: Czy dziczejemy ??? :-(


Schwarzkopf Elite Model Look Party - below the level....

Jaka jest prawda sprzedawana przez media o imprezach modowych ? Nierzadko daleka od rzeczywistości. Kolejny raz miałam okazję się przekonać, że nazwanie imprezy "galą" to zbyt duże wyróżnienie dla niej.
W czwartek - 20-ego października w Teatrze Polskim w Warszawie odbyła się Gala Finałowa Schwarzkopf Elite Model Look. Idea imprezy oczywista - wybierana była najlepsza modelka spośród kilkunastu pięknych dziewczyn.


Wydawało mi się, że impreza sponsorowana przez duże i znane marki jak Schwarzkopf, Peugeot czy Orange będzie prezentowała wysoki poziom zarówno pod względem organizatorskim jak i artystycznym. Jak bardzo się myliłam zobaczyłam już przed samym wejściem to teatru. Czerwony dywan przygotowany - no właśnie dla kogo ? Dla zaproszonych gości, laureatów konkursu Schwarzkopfa czy raczej dla przybyłych "celebrities" (to były gwiazdy na które patrząc ludzie zadawali sobie pytanie : a kto to jest ?! ). O tej porze w październiku chłodem już wieje, ale o tym chyba zapomniano każąc nam czekać przed wejściem dodatkowe 15 minut. Uwierzcie - każda minuta miała znaczenie - szczególnie dla Pań stojących w wieczorowych sukienkach i pończoszkach... Hurraaa - wchodzimy. W środku kolejna kolejka - do szatni. Potem znowu wszyscy stoimy i czekamy kolejne 15-20 minut (trwają jeszcze próby itp.). Uff - Pani daje sygnał, że można wpuszczać do środka. Zajmujemy miejsca i za chwilę zaczyna się "gala".


Modelki prezentują się w różnych ciuszkach (swoje kreacje udostępniła m.in. marka LA MANIA), prowadzący Agnieszka Popielewicz i Kuba Klawiter zachęcają do podziwiania a przerwy umila Mateusz Krautwurst (uczestnik "The Voice of Poland).


Oprócz Mateusza wystąpili również jego przyjaciele, którzy rozruszali gości rewelacyjnym wykonaniem utworu "Empire State of Mind". Alicia Keys powinna czuć się zagrożona ;-) Zapomniałam jeszcze wspomnieć o przedstawieniu "Kopciuszek", który był niezgrabnie zaprezentowanym wypełniaczem imprezy.


Podsumowując: brak pomysłu na przebieg całej imprezy, dialogi prowadzących pozostawiały wiele do życzenia ( w mojej opinii Pani Agnieszka powinna mieć przy swoim boku bardziej doświadczonego i lotnego prowadzącego). Wizualnie całą sytuację ratowało miejsce - piękne wnętrza Teatru Polskiego,śpiew Mateusza, którego chyba trochę też było za dużo....oraz pięknie wyglądająca Ewa Pacuła i Agnieszka Popielewicz, których wygląd cieszył oko.

Ciekawa jestem jak imprezę "opakuje" telewizja ? Dla zainteresowanych - gala do obejrzenia w TV4 już w najbliższą sobotę o godz. 23 lub 23:30 (pewna nieścisłość w programie). Ja w tym czasie będę na Fashion Weeku w Łodzi, ale wykorzystam opcję nagrywania, ponieważ jestem bardzo ciekawa tego co zaserwuje TV widzom.....

Zdjęcia: materiały prywatne