sobota, 29 listopada 2014

Stylization : Black is always the New Black

Nowy post z cyklu stylizacje porusza się w obszarze koloru czarnego. To jeden z moich ulubionych kolorów. Wiele osób twierdzi, że to łatwa barwa i prosta do ogrania. Nie do końca się z tym stwierdzeniem zgadzam, ale polemizować nie zamierzam. Dla mnie black kojarzy się z tajemnicą, magią, uwodzeniem i wyrazistością. Zawsze fascynowały mnie filmy i opowieści o czarownicach - więc może i stąd moje uwielbienie dla tego koloru :-)

Stylizacje w ujęciu Jamesa Brodribba i stylistki Sayuri Murakami stanowią dla mnie źródło wielu inspiracji i wspaniałą ucztę dla oka.








Zdjęcia: James Brodribb


wtorek, 14 października 2014

Brand identity

W ostatnim czasie na rynku polskich producentów obuwia zauważyłam pewną "prawidłowość" mającą zwiększyć rozpoznawalność marki (w mniemaniu właściciela i marketera).

Chodzi o umieszczanie blaszek z nazwą na butach, które stało się już pewnym standardem. Nie wystarczy już podpis na zamku w botkach, napis woła do nas też z boku. Rozumiem inicjały - zajmują zdecydowanie mniej miejsca i są subtelniejsze. Ale blaszki ? Dwuczłonowe nazwy ?

W mojej opinii ani to ładne, ani tym bardziej zachęcające do zakupu. O ile nazwy marek widoczne na obuwiu sportowym mają swoje uzasadnienie - w przypadku czółenek i botek już nie.
Nie świadczy to o luksusie, a tym bardziej o jakości, którą chwalą się te marki.

WOJAS
PRIMA MODA
BADURA

GINO ROSSI

Siłą marki jest jej właściwa identyfikacja, nie oznacza to jednak potrzeby epatowania nazwą w przekonaniu, że tylko takim sposobem pozostaniemy w świadomości klienta.

Blaszka z nazwą umieszczona z boku buta w tym przypadku nie spełnia roli przysłowiowej "wisienki na torcie". Na rynku są przecież inne możliwości - logo tłoczone na skórze, wszyte inicjały lub w formie ćwieka dyskretnie umieszczone na obuwiu.

Jeśli marce zależy na rozpoznawalności sugerowałabym projektantom/marketerom sięgnięcie po inne formy typu: kolor podeszwy, charakterystyczny materiał, niebanalny obcas, wyjątkowe opakowanie itp.

Mnie "ozdoby" w postaci blaszki zniechęcają do zakupu. Nawet najpiękniejszy model traci swój urok z przyczepioną nazwą marki.

Zastanawiam się skąd ten pomysł ? Nie przypominam sobie, by zagraniczne marki stosowały takie zabiegi. Być może się czepiam, ale od marek, które aspirują do poziomu premium lub wręcz komunikują o najwyższej klasie wymagam jednak trochę więcej….


Fot. materiały prasowe




środa, 16 lipca 2014

My diet and sneakers

Czy zdarza Wam się zakupić ten sam model butów, koszulki czy torebki w różnych kolorach ? Muszę przyznać, że zazwyczaj lubię kupować i odkrywać nowe formy, jednak zdarzył mi się w kilku przypadkach zakup tej samej rzeczy w np: trzech wersjach kolorystycznych lub z delikatnie zmienionym wzorem.

"Clou"wszystkiego stanowi zadowolenie, wygoda i praktycznie ciągła eksploatacja danej rzeczy. Czasami ku mojemu wielkiemu smutkowi dana marka wycofuje mój ulubiony model lub nie kontynuuje jego produkcji w kolejnych sezonach.

Mając takie doświadczenia - staram się w przypadku sprawdzonego produktu jak najszybciej nabyć dodatkowy egzemplarz :-)
W taki sposób stałam się szczęśliwą posiadaczką kilku t-shirtów z kieszonką COS-a, dwóch kurtek Patrizii Pepe czy baletek myszek.

Ostatnio, dzięki mojej kilkumiesięcznej "diecie spożywczej" odkryłam błogostan jakim jest noszenie trampek zwanych również sneakersami.
Nie, żebym ich wcześniej nie nosiła - były to jednak bardziej epizodyczne sytuacje niż codzienność.


W mojej garderobie jak i stylizacjach królowały obcasy z wyższością spoglądające na płaskie obuwie. Przyszedł jednak czas zmian i wspomniana wcześniej dieta wymusiła na mnie opcję zejścia do parteru.

Na początku przeważyła wygoda. Potem doszedł element wizualny, ponieważ okazało się, że ten rodzaj obuwia zyskuje na znaczeniu nie tylko w sportowych stylizacjach, ale tak naprawdę może być wykorzystywany do elegantszych wersji naszej garderoby.

NIKE
REEBOK
RICK OWENS for ADIDAS
RICCARDO TISCI for NIKE
ALEXANDER McQUEEN for PUMA

Chyba już każda znana marka sportowa posiada w swoim portfolio trampki we wszystkich kolorach tęczy, z metalicznym połyskiem czy koturnem stanowiącym namiastkę klasycznego obcasa. Coraz częściej pojawiają się na rynku modele, które powstały w wyniku kooperacji ze znanym projektantem (Rick Owens dla Adidasa, Alexander McQueen dla Pumy czy Riccardo Tisci dla Nike).

Pozostając przy wielkich projektantach i markach nie mogłabym nie wspomnieć o Chanel i biżuteryjnych trampkach, które pojawiły się na stopach modelek prezentujących kolekcję S/S 2014 Couture. Pancerz w sportowej formie w otoczeniu ręcznie naszywanych kamieni, koronek i innych aplikacji - coś pięknego ! Posiadanie takiej pary póki co pozostaje jeszcze w sferze moich marzeń, dlatego rozpoczęłam poszukiwania nie tyle co zamiennika, a tym bardziej kopii, raczej myślałam o atrakcyjnej alternatywie.

CHANEL
CHANEL

Skupiłam się na klasycznym modelu z elementem wyróżniającym, nadającym bardziej stylowego charakteru. Poprzeczkę postawiłam dosyć wysoko - ale to właśnie stawiane wyzwania motywują nas bardziej do efektywnych działań :-)

Znalazłam. Moje cudeńka ! Z pewnością nie tak filigranowe i bogate jak te od Chanel, ale na swój sposób wyjątkowe i nie tak powszechne jak np: Air Maxy.

ALEJANDRO INGELMO - TRON

Markę Alejandro Ingelmo i model Tron (nie bez znaczenia ma tutaj też fakt, że pod tą samą nazwą kryje się jeden z moich ulubionych filmów sci-fi) odkryłam całkiem przypadkowo. Tak naprawdę to nawet nie pamiętam gdzie je zobaczyłam i kiedy - ale nie ma to większego znaczenia. Faktem jest, że była to miłość od pierwszego wejrzenia, a potem noszenia. W kolekcji tego amerykańskiego projektanta o korzeniach hiszpańsko-kubańskich jest wiele atrakcyjnych modeli, nie tylko o sportowym charakterze. Ja chwilowo nie rozstaję się z Tronami. Pierwsze sneakersy zakupiłam w bezpieczniejszej, czarno-srebrnej wersji, a w trwającym sezonie letnim postawiłam na róż. Jakie są ? Bardzo wygodne i na tyle charakterystyczne by wyróżniać się np: w monochromatycznym i minimalistycznym zestawieniu. Oczywiście nie każdemu przypadną do gustu, ja wciąż pozostaję pod ich urokiem i już myślę o kolekcji jesienno-zimowej :-)

P.S. Alejandro tworzy sneakersy w wersji zarówno damskiej jak i męskiej. Bogaty wybór obuwia znajdziecie na stronie Alejandro Ingelmo


Zdjęcia: materiały prasowe marek




środa, 14 maja 2014

Fashion face of London

Londyn - miasto, które nie tylko kojarzy się z Big Benem, czerwonymi autobusami i wielokulturowością. W przypadku mody mocno zaakcentowała się w latach 70-tych ubiegłego wieku era punka, którą w swoich kolekcjach dumnie prezentowała Vivienne Westwood. Londyn to również skateboarding, luźna odzież i jeszcze luźniejsze podejście do życia.

Bunt i nonszalancja w postawie i ubiorze obecne są do dzisiaj, nikogo jednak nie szokują ani nie dziwią. Inspiracją do zdjęć autorstwa Chrisa Opela i stylizacji Siobhan Witter były różne subkultury w niegrzecznej oprawie.












Zdjęcia: Chris Opel

poniedziałek, 7 kwietnia 2014

House of Cards - fashion and politic

Oglądam drugi sezon amerykańskiego serialu House of Cards. Jeszcze więcej emocji towarzyszy każdemu odcinkowi niż w poprzednim sezonie, jeszcze więcej zaskoczenia i niewiadomych.


Bezwzględny świat polityki i osób z nią związanych, świetna gra aktorska, scenografia i oczywiście kostiumy - to wszystko zamknięte w 13-odcinkowym kolejnym sezonie. Tym razem polityki jest jeszcze więcej, a brud i fałsz nie omija każdej nowej odsłony. Tutaj nie ma miejsca na przyjaźnie i rodzinne celebracje - chłodna kalkulacja staje się dominującym akcentem amerykańskiego serialu. Nawet jeśli któryś z bohaterów okaże empatię za chwilę przekonamy się, że to była krótkotrwała słabostka.

Nie o polityce i rozegraniach Franka oraz Claire Underwoodów zamierzam tutaj pisać. House of Cards to również uczta dla estety doceniającego wyjątkową scenografię i odpowiednio dobrane kostiumy. Tom Broecker zadbał o perfekcyjny wizerunek ludzi polityki. Z przyjemnością oglądam świetnie skrojone garnitury, dopasowane sukienki, garsonki czy kombinacje koszuli ze spódnicą. Wśród marek, które zadbały o męską część garderoby znajdują się m.in. Gieves, Hawkes, Ralph Lauren czy Burberry. Kobiece wdzięki można podziwiać w kreacjach Narciso Rodrigueza, Banana Republic, Ralpha Laurena, Diora czy Rolanda Moureta. Dominuje stonowana kolorystyka od niebieskiego, szarości, po biel i czerń, której zadaniem jest podkreślenie silnej osobowości postaci. Bo "ubiór jest jak zbroja" - jak sam kostiumograf Tom Broecker mówi. 




Moda w tym serialu to nie tylko ubiór, to również zachowania, które z powodzeniem można przełożyć na rodzimy grunt. Może nie jest aż tak brutalnie i krwisto, ale przyjaznego poklepywania po plecach za wiele i u nas nie ma. Hermetyczna branża sprawia, że niejednokrotnie trzeba mieć skórę słonia by nie zniechęcić się już na początku. Moda na modę jest faktem niezaprzeczalnym, ale nie jest ona tak dostępna i piękna jak wielu się wydaje. 

Wejść do tego światka nie jest tak trudno, zdecydowanie trudniej jest się utrzymać zachowując przy tym wyznaczone cele i wartości nam bliskie. Pamięć osób z branży lubi płatać figle - jednego dnia jesteś witany, prowadzisz rozmowy i bywasz na imprezach, a drugiego możesz przejść niezauważony lub wręcz zignorowany. Nieraz osoby medialne zaskakiwały mnie i wciąż zaskakują brakiem klasy, hipokryzją i brakiem pokory. 

W modzie wbrew pozorom jest dużo polityki - układ goni układ, interes goni interes. I tylko od nas zależy jak bardzo pozwolimy by polityka i interesowność  wkradły się do naszego modowego światka.


Zdjęcia: materiały prasowe

środa, 26 marca 2014

Alexander Lee Mcqueen - genius of a generation

Legenda mody, wizjoner, którego każda kolekcja nie pozostawiała widza obojętnym. Niezwykle utalentowany projektant i bardzo wrażliwy esteta łączący w swoich kreacjach przeciwieństwa. Geniusz, który zmienił myślenie i postrzeganie mody. To tylko nieliczne z epitetów określających Alexandra Mcqueena, który w ubiegły poniedziałek obchodziłby swoje 45 urodziny. Osobiście jestem jego wielką fanką i za każdym razem z zachwytem wspominam powstałe projekty. Trudno jest mi wybrać ten naj, bo tak naprawdę to każdy sezon obfitował w spektakularne modele, które zachwycały, czasami szokowały - zawsze były jakieś. Na pokaz nie tylko składały się modele uszyte z najlepszych i fantastycznych tkanin oraz spektakularne detale,  oryginalna scenografia i muzyka dobierana do każdego show potęgowała doznania odbiorcy.

Poniższe prace to zaledwie ułamek stworzonych kolekcji stanowiących dla mnie niezwykłe wspomnienie kunsztu wyjątkowego wizjonera.

Zapraszam w podróż w czasie po bajkowych, mrocznych i niekiedy nienazwanych obszarach i fantazjach Mcqueena !

Spring 2002
Fall/Winter 2002
Fall 2003
Spring/Summer 2005
S/S 2006
F/W 2006
S/S 2007
F/W 2007
S/S 2008
F/W 2008
S/S 2009
F/W 2009
S/S 2010
Fall 2010

Każda kolekcja inna, mocno skoncentrowana na detalu, który momentami przyćmiewał samą kreację. Wielokrotnie spoglądam na kolekcje Lee sprzed 5 czy 10 lat i stwierdzam, że ich błyskotliwość i wyjątkowość nadal ma aktualny "termin do spożycia". 

Magnifique - po prostu !


Zdjęcia: style.com






czwartek, 30 stycznia 2014

Mix of colors

Nie mam co na siebie ubrać ! Nic do siebie nie pasuje ! Niejednokrotnie wypowiadałam w złości te hasła zaglądając przed wyjściem do garderoby. W sklepach mówiłam, że nic nie ma (w XXI wieku takie stwierdzenie to jak ciężki grzech) a wzorzyste ubrania nie są dla mnie. Wolę klasykę, poza tym kwiatki lub inne desenie mogą z łatwością odkryć moje mankamenty - a tego przecież nie chcę. Brak esów i floresów nie oznacza nudy w mojej szafie - oryginalne modele wybieram raczej spośród butów czy torebek. Ostatnio odkryty duet Michaela Creagha i Marceli Bravo zmienił moją optykę postrzegania i zestawiania różnych faktur oraz fasonów.

Stylizacje Marceli mogą stanowić dla wielu z Was inspirację, gdy zmagacie się z podobnymi pytaniami związanymi z brakami w garderobie. Na początku miałam wrażenie, że nic tutaj do siebie nie pasuje - ale tak naprawdę jest zupełnie odwrotnie. Próbuj, mierz, zestawiaj i śmiało noś - to taki mój roboczy podtytuł przedstawionej sesji. Różnorodność propozycji zdecydowanie przeczy zasadzie: "maksymalnie trzy kolory". Pomimo tej całej ferii barw i bogactwa tkanin zachowano proporcje oraz dobrano odpowiedni makijaż i fryzury, które wpływają na pozytywny odbiór poniższych stylizacji.









Szaleństwo kolorów i deseni nigdy nie było i raczej nie będzie moją domeną - chociaż jak patrzę na te
wszystkie zdjęcia to mam ochotę na chwilowe szaleństwo. Czy wtedy byłabym sobą ?
Z pewnością nie pozostałabym niezauważona  :-)


Zdjęcia: Michael Creagh