sobota, 18 maja 2013

Silesia Fashion - second edition


Zaczyna nam przybywać imprez z modą w nazwie. Odbywają się w Warszawie, Łodzi, Krakowie, Wrocławiu, Poznaniu i innych większych miastach. Organizatorzy nie tylko dbają o strefę miłą dla oka, ale również o obszar rozwojowy udostępniając warsztaty, wykłady i wystawy. Oczywiście ilość nie zawsze idzie w parze z jakością (nie jest to łatwy związek), ale tą materię weryfikuje już sam rynek.

Miniona sobota i niedziela upłynęła na Śląsku w towarzystwie wielu zdarzeń, jednak to moda i jej odsłony miały największy oddźwięk. "Moda na Śląsk" - bo o tej imprezie mowa obchodziła swoje drugie urodziny. Poprzeczkę wydarzeniu jeszcze pachnącemu młodością i nowością jego pomysłodawczyni i organizatorka Ilona Kanclerz umieściła wysoko.

Do weekendowego duetu dołączył poniedziałek inaugurujący Europejski Kongres Gospodarczy. Co gospodarka i ekonomia z modą mają wspólnego ? Nie tylko pieniądze, ale również biznesmenów interesujących się piękną oprawą o czym świadczyła ich obecność na wieczornej gali.



Podczas inauguracji projektu w Zabrzu można było zapoznać się z efektami warsztatów studentów i pedagogów dwóch śląskich uczelni. Niedziela obfitowała w słowo mówione. Jagoda Komorowska zapoznała słuchaczy z retrospektywą 100 najważniejszych lat wielkiego krawiectwa, a Michał Zaczyński podpowiedział jak kreować swój wizerunek i dobrze współpracować z mediami. Organizatorzy nie zapomnieli również o atrakcjach dla młodszych wielbicieli konfekcji. Kreatywne warsztaty z projektowania cieszyły się dużym zainteresowaniem.

Ostatni dzień imprezy był jednocześnie dniem w którym pokazy odgrywały główną rolę. "Who now, who's next ?" to osiem kolekcji pokazujących światowe trendy w modzie śląskich projektantów prezentowanych w wyjątkowej scenerii Starego Dworca w Katowicach. Szkoda, że w tak niewielkim stopniu wykorzystuje się ten obiekt do różnego rodzaju imprez - ten klimat i przestrzenie aż się proszą o częstszą eksploatację.

 Sylwia Kasela
Małgorzata Salamon
Olga Pokrywka
Adrian Kurowski
Aga Paul

Kto i co pokazywał ? Agnieszka Warsz kolekcję "Geo" inspirowaną figurami geometrycznymi. Magda Pogorzelska w swoich modelach przemyciła kosmiczne wizje, a Sylwia Kasela umiejętność eksperymentowania z tkaniną. Adrian Kurowski opowiedział przybyłym gościom o swoim mariażu ze Zdzisławem Beksińskim, a Małgorzata Salamon powróciła do lat 60-tych i 70-tych. Projektantka Olga Pokrywka kolekcją "La Loba" opowiedziała za pomocą jedwabiu, muślinu i innych tkanin o kobiecie znającej swoje potrzeby i pragnienia, a Paulina Mieczkowska przeniosła do krainy mrocznego gotyku. Pokazy zakończyła marka Aga Paul propozycją na najbliższy sezon - jesień/zima 2013/2014. 

Ciekawe pomysły i inspiracje to w modzie jednak nie wszystko. Niewielka ilość sylwetek - ok. 6-8 w propozycji jednego projektanta oraz nie zawsze dobrej jakości dobrane tkaniny i bielizna odsłoniły pewne braki. W mojej opinii nawet gdy nie ma wyszukanej formy - porządna tkanina obroni kolekcję. Jeśli nie stać nas na drogie materiały - pracujemy nad kształtem sylwetek tak by to właśnie one odwróciły uwagę od materii z której zostały wykonane. W przypadku niektórych kolekcji nie było ani formy, ani materiału.....

Popołudniowy czas uatrakcyjniły zmagania uczestników konkursu dla projektantów i trendseterów. Liczyła się kreatywność, innowacyjność i indywidualny charakter kolekcji oraz stylizacji wynikających z miejskiej inspiracji. 

Oczekiwana przez wszystkich gala wieńcząca to całe modowe przedsięwzięcie przyciągnęła osoby ze środowisk akademickich, biznesu, mediów i mody oczywiście. Uroczystość prowadzona przez prezenterów lokalnej telewizji TVS upłynęła w atmosferze 3 finałowych kolekcji śląskich projektantek z przerywnikami w formie muzycznych epizodów autorstwa zespołu BRO i wokalistki jazzowej Karo Glazer.


Dominika Maniek jako pierwsza zaprezentowała projekty Imago skierowane do kobiet ceniących sobie wygodne tkaniny, zwiewne szyfony, satyny i tafty. Wykorzystane grafiki autorstwa Kaji Renkas wykonane zostały tradycyjną metodą serigrafii co dało efekt idealnego zespolenia z tkaniną. Jak mówi Dominika "głównym jej celem jest promowanie stylu bez konsekwencji, który pozwoli uwolnić się od pogoni za modą i stać się jedyną właścicielką własnego wizerunku".


Anna Drabczyńska uważa, że każda kobieta jest piękna, tylko musi odnaleźć swój indywidualny styl. Mankiety jako forma biżuterii, kieszenie i dodatki wielkości XXL, żaboty oraz widoczna obecność zamków to główne elementy pokazanej kolekcji. Kobiece sylwetki odsłaniały lub przysłaniały tkaniny w odcieniach czerwieni, szarości, czerni i bieli. 


Ilona Kanclerz nie tylko organizowała to 3-dniowe wydarzenie, ale również prezentowała na zakończenie wieczoru autorską kolekcję. Inspiracji można się doszukiwać w śląskim stroju i jego świeżym, nowoczesnym wydaniu. Czerń i biel dominowała w przedstawionych sukienkach, tiulowych spódnicach czy koszulach zestawionych ze spodniami. Charakterystyczną ozdobą w kolekcji był pojawiający się nadruk paproci oraz wykorzystane detale w postaci biżuterii pracowni BRO.KAT oraz brokatowych czółenek.


W tym całym blichtrze, świetle jupiterów i znamienitych gości zabrakło mi propozycji dla przybyłych biznesmenów będących uczestnikami Europejskiego Kongresu Gospodarczego. Z pewnością zainteresowanie męską garderobą byłoby równie wysokie co kobiecymi wdziękami prezentowanymi przez obecne na wybiegu modelki.

Organizatorzy zapowiadają prace nad kolejną edycją, a ja z nieukrywanym zainteresowaniem czekam na jej odsłonę, nowe pomysły i odkrycia przyszłych krawców na Śląsku.


Zdjęcia: materiały własne, fanpage Modny Śląsk

wtorek, 14 maja 2013

8th edition of the Fashion Week in Łódź - Summary


WSPOMNIEŃ CZAR Przewrotnie koniec będzie początkiem moich relacji/spostrzeżeń z minionej edycji Fashion Week-u (vel. Fashion Week-a) w Łodzi. Emocje już ostygły, wspomnienia i wrażenia pozostały. Dwa razy w roku czekam z niecierpliwością na to jedno z największych wydarzeń modowych w Polsce. Czar pokazów, kilkadziesiąt kolekcji zapowiadających zbliżający się sezon - to wszystko brzmi zachęcająco. Czar prysł po ogłoszeniu listy projektantów i marek zapowiadających swoją obecność w Łodzi. Wielu nazwisk zabrakło, chociaż tak naprawdę to nikt nie obiecywał, że będą zawsze. Jakub Pieczarkowski, Maldoror, Joanna Startek, Polygon, Monika Błażusiak - w poczuciu ich absencji nie pozostałam osamotniona. Zabrakło im czasu, pomysłu, sensu pokazania się na polskim Fashion Week-u, a może to szanowna Rada Programowa nie znalazła w ich propozycjach niczego odkrywczego i wartego objawienia ? Do dzisiaj niektóre z tych pytań zostały bez odpowiedzi. Oczywiście pozostała "stała ekipa" na czele z MMC, Michałem Szulcem, Agatą Wojtkiewicz, Nenukko czy Wiolą Wołczyńską. Nazwiska, które mają być przysłowiowym "lepem na muchy". Nie zaprzeczam -  są, ale na 4 dni pokazów to zdecydowanie za mało. Nie narzekam - pojawiło się wiele "nowych twarzy", które wspominam z uśmiechem na twarzy. Sprawdzone marki nie zawiodły, ale były też takie, których więcej życzyłabym sobie nie widzieć. Wyjeżdżając w niedzielę konkluzję miałam jedną - Łódź dostała embargo na polską modę, a raczej to my, jej odbiorcy je otrzymaliśmy. Mam świadomość, że moda powinna się sprzedać - ale czy pojawiające się legginsy, tuniki, t-shirty oznaczają, że jako społeczeństwo tylko taką odzieżą jesteśmy zainteresowani ?

ORGANIZACJA  Zdecydowanie lepsza, co bardzo cieszy. Entourage głównego wejścia robiło wrażenie i sprawdzało się w sprawnym poruszaniu. Trzy osobne wejścia, powiększona strefa kulinarna i więcej showroomów. Nowością było przeniesienie pokazów ze strefy OFF do Powszechnego Domu Kredytowego. W swojej naiwności nie sprawdziłam wcześniej gdzie ten cały przybytek się znajduje i myślałam, że dotrę tam na piechotę. Oczywiście można, ale pół godziny na obcasach nie było szczytem moich marzeń :-) Budynek jest przepiękny, z wysokimi sufitami i malowniczymi ścianami. Organizatorzy zapomnieli jednak w tym wszystkim o jednej istotnej cesze, którą powinno posiadać miejsce pokazowe - pokaźny metraż, którego zdecydowanie w tym przypadku zabrakło. I nie chodzi tutaj o miejsca siedzące, problem był z miejscami stojącymi, których szczególny brak odczuwalny był w sobotnie popołudnie. Złość, niezrozumienie, oburzenie - to tylko niektóre z emocji towarzyszących mi w tamtym dniu kiedy okazało się, że nie będzie mi dane obejrzenie nawet jednego pokazu... Przymknęłabym oko na te niedogodności mając opcję śledzenia show na ekranie wystawionego tv czy innego urządzenia. Alternatyw zabrakło, a szkoda... Nie wiem czy nowa lokalizacja ma być ta docelową - jeśli tak, to już od razu mogę zaplanować oglądanie OFF-owych pokazów na ekranie swojego komputera. Bez stresu, ścisku i oddechu na karku.


SHOWROOMY  Większość wystawców miałam okazję obejrzeć zarówno z daleka jak i bliska. W minionej edycji produktów i stoisk pojawiło się jeszcze więcej, co oczywiście cieszy. Ciuszki dla dorosłych i dzieci, biżuteria, obrazy. Obecność szkół artystycznych, standów sponsorów oraz partnerów to część obowiązkowa, ale równie przyjemna dla oka. Muszę przyznać, że wiele z boksów zadanie domowe z wizualnej części odrobiło na piątkę z plusem !

POKAZY Kilkadziesiąt odsłon to nadal wiele, chociaż zdecydowanie mniej niż podczas październikowej edycji. "Kwiaty zwiędły, ręce opadły" - taki komentarz nie raz, nie dwa pojawiał się zarówno na OFF-ach jak i w "Alei zasłużonych". Z tym zasłużeniem to w przypadku kilku marek zdecydowana pomyłka. Optuję i głośno popieram pomysł Ewy Kosz, by ujawniać kto dostał się ze względu na wybór Rady Programowej, a kto po prostu zapłacił. Niejednokrotnie zastanawiałam się jak to możliwe, że tak słaba kolekcja ma możliwość pokazania się przed tak dużym gremium. Przypadek, chwilowe zamroczenie RP czy właściwa ilość zer przelana na konto organizatora ?
O wrażenia z kilku wyjątkowych pokazów pokuszę się w odrębnym poście.

KOLOROWE PTAKI i INNE ZWIERZAKI Były, są i będą. Taki to już urok polskiego FW. Na każdej imprezie mam swoich "faworytów". Tym razem miejsce na najwyższym podium zajęli ex aequo: człowiek disco i nowotwór vel. lodziarz. Doceniam pomysłowość, w tym przypadku efekt zwrócenia uwagi został z pewnością osiągnięty, ale czy właśnie o taką uwagę autorom chodziło ?! Standardowo pojawił się Marcus z uroczym pieskiem, nie omieszkała swojego małego przyjaciela zabrać celebrytka o imieniu Edyta i nazwisku Herbuś. Mój uśmiech przesyłam Pani Katarzynie Świeżak. Ukłony za dystans i białego "Cezara" :-)


ZNAJOMOŚCI i OSOBOWOŚCI Fashion Week lubię bardzo i cenię za możliwość obcowania z mądrymi i wrażliwymi ludźmi. Komentarze podczas pokazów, wymiana poglądów w PRess Roomie czy podczas szybkiego lunchu bywają cenniejsze niż niejeden obejrzany przeze mnie pokaz. Nowe znajomości, zacieśnienie starych, przebywanie z osobami o podobnym flow - to piękne chwile, które zawsze miło wspominam i na które z utęsknieniem czekam.



Pięć miesięcy - tylko a może aż tyle czasu zostało do kolejnej edycji łódzkiej imprezy. Freddy Mercury pięknie śpiewał w jednej ze swoich piosenek "The Show Must Go On" ! Zdecydowanie go, ale do przodu - rozkrok to niewygodna pozycja....


Zdjęcia: materiały własne







czwartek, 4 kwietnia 2013

Punk is not dead !

PUNK - hasło, które budzi wśród dużej części społeczeństwa negatywne skojarzenia. Muzyka dla wielu stanowi zaprzeczenie wrażliwości, a osoby jej słuchające odbierane są jako buntownicy znajdujący ujście swojej negatywnej energii i nieprzemijającej niezgody w krzykach i agresywnym zachowaniu. Moda, której hołubią też nie miała lekko - podarte spodnie czy t-shirty, wytarte skórzane kurtki, ciężkie buty (najczęściej glany), kolce i ćwieki kojarzyły się z niedbalstwem, daleko jej było do idealnego związku z artyzmem.

Punk w modzie gości już od 70. lat XX wieku. Początków można doszukiwać się w duecie Westwood i McLaren, ekscentrycznej pary projektantki i producenta muzycznego. W sklepie Let It Rock mieszczącym się w Londynie oferowali prowokacyjny i agresywny styl w modzie - podarte i zniszczone ubrania, nity, kolce i agrafki. Wraz z niezgodą na panujący rząd zaczęto gloryfikować hasło " No future". Dzisiaj przewrotnie moda głośno mówi "Yes future"pokazując punka w nieco łagodniejszej wersji. Obserwując pokazy z ostatnich Tygodni Mody np: w Mediolanie czy Paryżu nie sposób było nie zauważyć inspiracji tą awangardową subkulturą. Propozycje na najbliższy sezon jesień/zima 2013 to nowoczesna odsłona punka - futrzane czuby, kolorowe dodatki, łańcuchy przy eleganckich botkach i kozakach, szpilki i seksowny makijaż z czerwona szminką w roli głównej.


O zapożyczenia z tej kontrowersyjnej bohemy pokusili się sami najwięksi: Fendi, Saint Laurent, Haider Ackermann, Diesel Black Gold, Junya Watanabe czy sam Karl Lagerfeld dla marki Chanel. W ich odsłonach punk jawi się bardziej glamour niż dirty.

FENDI i kolorowa kita lisa na głowie przypominająca charakterystyczny czub punka
SAINT LAURENT - skórzana ramoneska, mocne buty, monochromatyczny look = Punk girl !
HAIDER ACKERMANN - nonszalancki zestaw dla nowoczesnej punkówy
JUNYA WATANABE-bunt z czerwonymi ustami i lakierowanymi szpilkami
CHANEL - mocno zaakcentował drapieżną sylwetkę wykorzystując łańcuchy

Na rynku funkcjonują również marki mające stale w swojej kolekcji ekstrawaganckie modele. Brytyjską RELIGION i włoski DIESEL łączy zamiłowanie do surowych wykończeń, luźnych kroi i pewnej niedbałości. Bardziej dostępne cenowo zachwycają nie tylko wielbicieli punkowego brzmienia.
RELIGION
DIESEL

Wpływ tej nonkonformistycznej postawy na modę jest większy niż nam się wydaje. Renomowane w swojej tematyce Metropolitan Museum of Art w Nowym Jorku otwiera 9 maja wystawę "PUNK: Chaos to Couture". Kolekcja dzieł skupiać będzie uwagę na relacji między koncepcją punka "zrób to sam", a koncepcją krawiectwa "zrobione na wymiar". Ubrania z lat 70-tych zostaną skonfronowane z wizją światowych projektantów XXI wieku. Manekiny, multimedia i towarzysząca mocna muzyka to tylko niektóre z zapowiedzi tej bardzo ciekawej podróży po świecie przekraczania granic i nie dbania o konwenanse.
Paul Cook, późne lata 70-te
Comme des Garsons - kolekcja wiosna/lato 2006

Zainteresowanych odsyłam bezpośrednio do Nowego Jorku bądź na stronę muzeum. Wpływ punka na modę z pewnością będzie jeszcze przez wiele kolejnych lat ewoluował i zaskakiwał wizją twórców. Przenikanie się styli, łagodniejsze bądź ostrzejsze formy buntu - to elementy, których możemy się spodziewać w kolejnych sezonach.



Zdjęcia: materiały prasowe marek, Metropolitan Museum of Art







piątek, 22 marca 2013

Cracow Fashion Week - workshops with fashion people

Powinnam zacząć od recenzji sobotnich pokazów dyplomowych inaugurujących Cracow Fashion Week. Niestety nie udało mi się dojechać, jestem jednak przekonana, że partnerzy wydarzenia sprostają temu zadaniu. Widziałam zdjęcia, słyszałam opinie zarówno obserwatorów jak i członków jury i wszyscy zgodnie potwierdzili - tegoroczne pokazy należały do najlepszych. Po szczegóły odsyłam na fanpage wydarzenia i stronę internetową.

Strona wizualna jest ważna, ale zdecydowanie wartościowsze są spotkania z ludźmi mającymi coś do powiedzenia w branży mody. Zawsze cenię sobie możliwość obcowania z doświadczeniem, wiedzą, intelektem i elastycznym spojrzeniem. Nierzadko takie wystąpienia są płatne - tym razem wstęp na warsztaty towarzyszące CFW był wolny i zachęcał nie tylko studentów uczelni, ale wszystkich zainteresowanych modą niekoniecznie w kontekście robienia "ubraniowych fotek".


Jacek Kłak - był pierwszym prelegentem, którego miałam okazję wysłuchać. Nie pierwszy raz zresztą. Organizator łódzkiego Fashion Week-a mówił oczywiście o swoim "modowym dziecku". Były cyfry, z edycji na edycję coraz większe. Było omówienie całego przedsięwzięcia, bardziej szczegółowo ze względu na fakt, że zaledwie garstka z przybyłych słuchaczy miała okazję uczestniczyć wcześniej w samej imprezie. Nie ukrywam - zaskoczyła mnie ta informacja. Uważam, że w przypadku osób pretendujących do miana projektanta, stylistki, krawcowej itp. obligatoryjnym powinien być chociaż jednorazowy pobyt w Łodzi. Zdaję sobie sprawę, że zdobycie akredytacji na pokazy graniczy na dzień dzisiejszy z cudem (w moim przypadku od 4 edycji ten cud się zdarza, zobaczymy jak długo jeszcze Pan Mateusz będzie łaskawy ;-), na początek wystarczy strefa showroomów w której można zaprezentować i promować swoją markę.

Temat związany z polskim i światowym rynkiem mody, możliwościami i sukcesami projektantów okazał się tematem niewyczerpanym i jednocześnie kontrowersyjnym. Niejednokrotnie referent podkreślał fenomen Roberta Kupisza życząc jednocześnie wszystkim takiego sukcesu jaki on osiągnął (padła cyfra 8 tys. sprzedanych t-shirtów z orłem - podobno). Nawiązałam krótki dialog, chcąc uściślić pewne kwestie. Przede wszystkim związane z pieniędzmi, które trzeba mieć (Pan Kupisz ma wspólniczkę, która dba nie tylko o stronę finansową firmy, ale również marketing, pr itd.). To nie jest też tak, że ma się fajny pomysł, a reszta sama się sprzeda. Wielu młodych projektantów tak myślało i niestety poległo. Projektowanie jest jedną ze składowych tej całej machiny, istotny jest tutaj przemyślany biznes plan, logo marki, wybór narzędzi marketingowych umożliwiających wypromowanie marki itp. Co ciekawe sympatia chyba nie działa w dwie strony, ponieważ nie widziałam jeszcze kolekcji Roberta Kupisza w Łodzi (sam projektant przybywa tylko jako gość i ogląda pokazy innych). Ciekawe dlaczego ? Nie wspominając o innych projektantach, którzy byli, a których już nie ma w łódzkiej Alei tj.: Paprocki&Brzozowski, Bohoboco, Joanna Klimas, Agnieszka Maciejak itd. Mam trochę wrażenie, że jest to niewygodny temat, ponieważ do tej pory tak naprawdę to nie usłyszałam, ani nigdzie nie przeczytałam szczerej wypowiedzi organizatorów. W kuluarach słyszy się różne rzeczy, ale nie miejsce tutaj na plotki.


Michał Zaczyński - lekko onieśmielony słuchaczami w przeważającej ilości młodych dziewczyn mówił o krytyce mody w odniesieniu do oceny kolekcji zaprezentowanych prac dyplomowych. To była bardzo konkretna i okazało się niezwykle mi pomocna prelekcja. Nie, nie zamierzam projektować (zostawiam furtkę otwartą i nie mówię nigdy), wskazówki o których mówił Michał bardziej ukierunkowały mnie w temacie oglądania i recenzowania pokazów. Jaka powinna być kolekcja ? Jaka jest istota jakości tkanin i dodatków ? Niedoceniana rola stylizacji i inspiracji. Te i wiele innych zagadnień rozłożonych na czynniki pierwsze przybliżyły słuchaczom (w większości aspirującym przyszłym projektantom) system oceny kolekcji przez jury. Cenne porady z pewnością będą pomocne studentom przy tworzeniu autorskich prac i pozwolą uniknąć wielu błędów popełnianych przez poprzedników.


Jerzy Antkowiak - legenda polskiej mody, projektant i dyrektor artystyczny Mody Polskiej. Spotkanie z Panem Jerzym to niesamowite wydarzenie. Prelekcję maestro podzielił na dwie części. Pierwszą umiejscowił w przeszłości wspominając swoje spotkania ze znamienitymi osobami przy okazji pokazów haute couture. Raczył nas artyzmem wysokiego krawiectwa i minionych czasów. Druga część to teraźniejszość z przypowieścią o "pretensjonalnych młokosach i mizdrzących się pindziach". Sama lepiej nie ujęłabym tematu "odkryć w modzie". Dla nieobecnych namiastką niech będzie słowo pisane Pana Jerzego "Chłopcy znikąd..." w ostatnim numerze pisma branżowego Rynek Mody (tutaj). Na zachętę przywołam jedno ze zdań tekstu: " Słucham jak w telewizorze wypowiada się młody twórca po wielkim sukcesie, a celebrytki plotą takie niebotyczne androny, że zwykłe miłosierdzie nad śladami śladowymi serka topionego w miejscu gdzie bywa móżdżek, każe milczeć." Jerzy Antkowiak to nie tylko mistrz mody, ale również wirtuoz słowa. To postać umiejętnie żonglująca słowami, o wysokim poczuciu humoru i uroku osobistym. Chwila kiedy spotkanie dobiegło końca wywołała uczucie smutku i jednocześnie nadzieję, że to nie ostatnia okazja do przebywania w towarzystwie tak niezwykłego artysty.


Katarzyna Orzechowska - podjęła tematykę trendów w mediach społecznościowych. Ciekawie opowiadała o sposobach wykorzystywania w modzie takich narzędzi jak Facebook czy Twitter, możliwościach zwiększania oglądalności pokazów na żywo itp. Niestety nie miałam możliwości usłyszenia większej części prezentacji - stąd mój skrócony opis. Może przy innej sposobności uda mi się uzupełnić wiedzę z tego zakresu.

W tym samym czasie, w sali obok odbywała się Konferencja Blogerów Mody. Wykład stylistki, przedstawiciela portalu modowego, warsztaty fotografii i makijażu to tylko niektóre z oferowanych atrakcji. Na żadnych nie byłam - chyba kiepska ze mnie blogerka mody ;-)


Cracow Fashion Week zakończyłam poniedziałkowymi wykładami z Dorotą Wróblewską - producentką pokazów, autorką książek o modzie, wykładowcą kodu ubioru itd. Dzięki uprzejmości Doroty udało mi się przysłuchiwać jej wcześniejszemu spotkaniu ze studentami z którymi omawiała poszczególne kolekcje pokazane bądź nie podczas sobotniego wieczoru. Nie były to laurki, tylko szczere wskazówki mające im pomóc w przyszłej pracy. Jeśli coś było kiepskie lub dana osoba nie nadawała się na projektanta to Dorota o tym powiedziała. Oczywiście wszystko z zachowaniem właściwej formy.

Wieczorny wykład o sukcesie w branży modowej zgromadził bardzo, bardzo duże audytorium. Nic dziwnego - każdy pragnie sukcesu. A osoba z tak bogatym doświadczeniem jak Dorota z pewnością wiele na ten temat może powiedzieć. Ciekawym "zabiegiem" podczas spotkania było poproszenie słuchaczy o napisanie na karteczkach o sukcesie w ich życiu. Czy był i jaki chcieliby osiągnąć ? Własna marka, atelier czy praca będąca jednocześnie pasją to jedne z najczęściej pojawiających się odpowiedzi. Empatia i charyzma wykładowcy z pewnością zachęciła niejedną osobę do działania i dała wiarę, że w życiu można wiele osiągnąć. Dla mnie każde spotkanie z Dorotą to cenna lekcja i chwila do refleksji nad tym co robię, jak robię i co mogę jeszcze zrobić.

Ze względów zdrowotnych nie mogłam już uczestniczyć w innych wydarzeniach podczas CFW. Cieszę się z niedzielnych i poniedziałkowych spotkań, jednocześnie z niecierpliwością czekam na kolejną edycję !






Zdjęcia: materiały własne, CFW



środa, 27 lutego 2013

Anthony Vaccarello turns studs on spikes !

Fashion Week w Paryżu, pierwszy dzień i przedostatni pokaz. Anthony Vaccarello. Wiedziałam, że będzie kobieco. Spodziewałam się charakterystycznych dla projektanta rozcięć, podkreślających zmysłową stronę damskiej sylwetki. Niczego nie zabrakło - powiedziałabym nawet, że było za dużo. W pozytywnym tego stwierdzenia znaczeniu ! Pojawiła się skóra, miękko okalająca figury modelek, przyjemne dzianiny oraz swetry z angory przypominające o sezonie, którego kolekcja dotyczy.




Wystarczyłaby sama skóra, żeby "kupić" moją przychylność. Niejednokrotnie już podkreślałam, że mam do niej słabość. Oczywiście nie byle jaka - jakość i forma mają tutaj istotne znaczenie. Do modeli zaprezentowanych przez belgijskiego projektanta nie mogę się przyczepić - gatunek skóry i to jak się układa widać bez bliższego przyglądania się. Umiejętnie żongluje długościami i fakturą, którą po raz pierwszy w takim wymiarze pokazał w zapowiedzi jesienno/zimowej kolekcji 2013r. Życzyłabym wszystkim tak perfekcyjnych początków.

W swojej wizji Vaccarello widzi kobietę ubraną w asymetryczne formy, często z odkrytym ramieniem i opuszczoną talią. Materiał i detale to istota jego propozycji. Zamiast wszechobecnych ćwieków serwuje nam srebrne kolce występujące przy butach, marynarkach czy paskach jako element dekoracyjny lub łączący zamiast klamry.

Pikanterii dodają również metalowe kółeczka tworzące "pancerz", wplecione do sylwetki w postaci rękawów, top-u czy ukośnego pasa w spódnicy. Jest wyraziście z równoczesnym akcentem na kobiecość.






Zdjęcia: style.com

środa, 13 lutego 2013

Why we buy clothes ? Why not ? Vol. II

Po części pierwszej zawierającej listę zachowań, które zniechęcają mnie do zakupu rzeczy danej marki czas na listę optymistyczną. Dzisiaj o plusach i impulsach pobudzających nas do opróżniania swojego portfela bądź karty kredytowej. Kolejność przedstawionych punktów jest przypadkowa, nr 1 będzie tak samo ważny co nr 5 czy 8.
Od razu zaznaczam, że lista nie dotyczy tylko moich wyborów, pod kilkoma punktami miałabym wątpliwość czy się podpisać - zrobiłam jednak "mały research" i dodałam postawy bliskie innym konsumentom.


1. Prestiż marki - wiele osób wybór swój kieruje na marki, które na rynku widnieją na liście produktów ekskluzywnych. Najczęściej są to marki zagraniczne, z wieloletnią tradycją. Sam fakt posiadania modelu z taką metką powoduje, że niejeden nabywca lepiej się czuje :-)

2. Popularność marki - Niejednokrotnie kupujemy rzeczy znanej nam marki - znanej, ponieważ ma dużo salonów, znanej, ponieważ wiele osób chodzi w tych ubraniach.

3. Lojalność/Zaufanie - Znamy markę już od dłuższego czasu, jest nam bliska ze względu na swoją estetykę i jakość. Mamy pewność, że w rzeczach tej marki zawsze będziemy dobrze wyglądać - wiemy jaki jest nasz rozmiar, co sezon kupujemy kilka rzeczy z nowej kolekcji.

4. Unikatowość - Jako Klienci cenimy sobie produkcję pojedynczych egzemplarzy i szukamy marek, które dają nam możliwość posiadania tego jedynego, wyjątkowego modelu.

5. Wyróżnij się - Kupujemy rzeczy nieszablonowe, oryginalne w swojej formie i wykorzystanym materiale. Lubimy zwracać na siebie uwagę i hołdujemy markom, które swoimi ubraniami pomagają wyróżnić się z tłumu.

6. Rekomendacja - Wierzymy fachowcom i znawcom mody - chętnie sugerujemy się poleceniami znanej blogerki, gazety czy koleżanki.

7. Dostępna cena - Cena często wpływa na nasze wybory zakupowe. Marka, która posiada miłe dla oka rzeczy w akceptowalnej cenie szybko zyskuje naszą sympatię i znajduje się w naszych garderobach.

8. Częste obniżki - Czy jest ktoś kto nie lubi promocji ? Chyba nie. Pojawiające się systematycznie okazje przyciągają klientów do sklepu jak muchy na lep.

9. Polski brand - kupujemy ubrania polskich marek chcąc wspierać rodzimy rynek, który z sezonu na sezon pokazuje jakich mamy zdolnych i kreatywnych projektantów.

10. Sympatia do projektanta - Jeszcze nie zdarzyło mi się zakupić rzeczy danego projektanta tylko ze względu na przyjazność autora. Owszem - jest to ważna cecha w relacjach, ale w przypadku ubrań kieruję się jakością odszycia, materiałem i formą. Wiem jednak, że w środowisku modowym zdarzają się osoby kupujące z sympatii....
Podobnie rzecz ma się z relacjami z pokazów niektórych projektantów - ale to już temat na odrębny post.

O czymś zapomniałam ? Ominęłam ważny aspekt dotyczący kupowania ? Czekam na Wasze komentarze i propozycje.



wtorek, 5 lutego 2013

Why we buy clothes ? Why not ? Vol. 1

Lubię impulsy. Nie, nie te telefoniczne (tak naprawdę to nie pamiętam kiedy ostatni raz korzystałam z telefonu w budce). Chodzi mi o bodźce, które skłaniają mnie do większego przemyślenia tematu i działania. W tym przypadku działaniem jest pisanie posta, a źródłem wpis jednej projektantki komentującej dokonania innej. Rozumiem, że coś nam może się nie podobać, ale to nie oznacza, że powinniśmy od razu atakować na swoim fanpagu...
O zachowaniach nie-fair też nie będę dzisiaj pisała, raczej o ich konsekwencji. Uważam, że pewnych rzeczy się nie robi i niezależnie od sytuacji trzeba starać się trzymać poziom i klasę, a emocje studzić. Wiem - nie jest to proste, ale bardzo ułatwia życie i nie zamyka wielu wcześniej otwartych drzwi.
Sytuacja o której napisałam wcześniej spowodowała, że trochę inaczej zaczęłam przyglądać się projektantce.
Nie, nie przestałam jej lubić - nabrałam raczej dystansu, również do zakupu rzeczy jej marki. Być może to głupie - ale tak czasami mam. Właściciel czy pracownik marki firmuje ją swoją osobą i postawą i nie musi mnie bezpośrednio dane zdarzenie dotykać, żebym nie chciała przez jakiś czas mieć z tą marką do czynienia.


Moje przemyślenia doprowadziły mnie do stworzenia listy odpowiadającej na pytanie:
Dlaczego kupuję ubrania danej marki ? Czym się kieruję przy swoich wyborach ?

Posta celowo podzieliłam na dwie części - myślę, że wszystko podane w całości mogłoby nie być do strawienia ze względu na swoją objętość, a nie na treść oczywiście ;-)
Zaczęłam od lekko negatywnego akcentu i w tych klimatach pozostaję.

Kiedy mówię NIE i stawiam MINUS przy danej marce:

1. Kiepska jakość  - Za dużo rozpisywać się chyba nie trzeba. Nie kupuję bubli - po prostu.

2. Powszedniość - zbyt duża ilość egzemplarzy tego samego modelu zniechęca mnie do zakupu. Szczególnie gdy jest to rzecz charakterystyczna ze względu na kolor czy formę. Najczęściej przypadek ten dotyczy sieciówek.

3. Zachowanie projektanta - pisałam o tym wyżej.

4. Kiepski sprzedawca - szanuję ludzi i tego samego oczekuję od nich. Jeśli wchodzę do sklepu i czuję się jak intruz to nie wracam tam już więcej. Nawet jeśli jest to marka, którą bardzo lubię.

5. Mało popularna marka - do końca ciężko jest mi to skwalifikować jako minus, ale zdarza się, że nie wchodzę do sklepu marki, której nie znam lub jej nie czuję. Czasami jednak się przełamuję.

6. Proces reklamacji nie uwzględnia potrzeb Klienta - Zazwyczaj ma to związek ze stosowaną przez markę lub sklep zasadą : "Jak kupujesz jest fajnie, gdy reklamujesz już nie". Jest kilka firm (głównie obuwniczych) w których nie kupuję już butów ze względu na nieakceptowalną formę rozpatrywania reklamacji. Na szczęście wybór na rynku jest wyborny i pozostałe marki na które trafiam znakomicie się wywiązują ze swoich obietnic.

7. Za wysoka cena - Muszę przyznać, że jest to bardzo elastyczny punkt. W momencie kiedy dysponuję ograniczonym budżetem limit cenowy pojawia się sam. Jeśli mój portfel jest bardziej łaskawy, to kupuję rzeczy o których wcześniej mówiłam, że są za drogie. Wszystko zależy od chwili i mojej "miłości od pierwszego wejrzenia" do danej rzeczy.

8. Nie ta estetyka - Oczywiste, że nie kupuję - chociaż i w tym przypadku należałoby zaprzyjaźnić się z zasadą "Nigdy nie mów nigdy". Za kilka lat może się okazać, że gust i potrzeba chwili zmienią moje postrzeganie.

Być może jest jeszcze kilka istotnych aspektów o których nie wspomniałam - chętnie poznam Waszą opinię i rozszerzę listę (chociaż wolałabym, żeby minusów było zdecydowanie mniej...)
Jestem przekonana, że wiele z tych punktów mogłabym również odnieść do marek np: z branży AGD czy FMCG.

Część druga będzie przyjemniejsza - plusy, które przyznaję za... ale o tym w kolejnym wpisie.