piątek, 11 listopada 2011

Natalia Jaroszewska likes changes

Wzmianka o moim zaskoczeniu podczas FW była kilka postów wstecz. Dotyczyła ona jednak osób i gości tam przybyłych, a nie samych kolekcji. Czas na pokazy i "miejską dżunglę", którą zaprezentowała projektantka Natalia Jaroszewska.


Jej propozycje na wiosnę/lato 2012 są bardzo różne od tych sprzed roku, czy nawet dwóch lat. W 2010 roku Natalia ubierała kobiety w żakiety w stylu chanelowskim połączone z delikatnymi sukienkami, a w 2011 roku przeważały zwiewne sukienki i koronki w tonacji beżów, kremów i bieli. Idąc na pokaz miałam mieszane uczucia - nie do końca odnajdywałam się w dotychczasowym stylu projektantki - często pasującym bardziej na wielkie wyjścia niż na co dzień, jednak zawsze ceniłam ją za profesjonalizm i konsekwencję w promowaniu kobiecości. Światła zgasły i rozpoczęła się przygoda na.... dzikim lądzie.


Muzyka towarzysząca pokazowi doskonale oddała klimat Afryki i czarnego lądu. Na wybiegu pojawiły się wszystkie elementy towarzyszące temu trendowi: frędzle, etniczne wzory, panterka, cętki, wężowe i krokodyle inspiracje oraz łuski. Inspiracje morskimi falami oraz dobrane organiczne detale w postaci piór i naturalnego koralu dopełniały całą kolekcję.


W modelach dominowały suknie i sukienki, tuniki i legginsy a w palecie kolorów można było zobaczyć przewagę złota, miodu i platyny z jedwabiem drukowanym w morskie fale. W momencie gdy na wybieg wyszła pierwsza z modelek prezentująca skórzaną sukienkę i top  - nie mogłam wyjść z podziwu. Miękka, niedokończona skóra przypominała kreacje Wilmy z kreskówki o Flinstonach. Drapieżna a jednocześnie seksowna i kobieca.


Brak spójności kolekcji z poprzednimi jest zamierzonym efektem. Sama projektantka mówi, że stara się, aby jej kolekcje były różne, co jest także odpowiedzią na oczekiwania klientek.
Wrażenia po obejrzanej kolekcji wciąż gorące, sama chętnie widziałabym kilka modeli w swojej szafie i czekam na ich odsłonę cenową....


Zdjęcia: Karolina Karbownik, materiały prywatne

3 komentarze:

  1. ech, ja i tak jestem wielką fanką Zienia. Uwielbiam jego kreacje. Te są raczej takie hmmm.. no nie wiem, raczej nie powalają, ale są ładne :)

    Pozdrawiamy,
    2bigcitylifes.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. podobają mi się złote spodnio-legginsy oraz koktajlowe, krótkie sukienki :)

    OdpowiedzUsuń
  3. 2 big city lifes : Fakt - Zień jest tylko jeden !

    Isabeldrafts: Legginsy chętnie umieściłabym w swojej szafie ;-) Boję się jednak, że cena mnie przystopuje w ich zakupie....

    OdpowiedzUsuń