Chodzi o umieszczanie blaszek z nazwą na butach, które stało się już pewnym standardem. Nie wystarczy już podpis na zamku w botkach, napis woła do nas też z boku. Rozumiem inicjały - zajmują zdecydowanie mniej miejsca i są subtelniejsze. Ale blaszki ? Dwuczłonowe nazwy ?
W mojej opinii ani to ładne, ani tym bardziej zachęcające do zakupu. O ile nazwy marek widoczne na obuwiu sportowym mają swoje uzasadnienie - w przypadku czółenek i botek już nie.
Nie świadczy to o luksusie, a tym bardziej o jakości, którą chwalą się te marki.
WOJAS
PRIMA MODA
BADURA
GINO ROSSI
Siłą marki jest jej właściwa identyfikacja, nie oznacza to jednak potrzeby epatowania nazwą w przekonaniu, że tylko takim sposobem pozostaniemy w świadomości klienta.
Blaszka z nazwą umieszczona z boku buta w tym przypadku nie spełnia roli przysłowiowej "wisienki na torcie". Na rynku są przecież inne możliwości - logo tłoczone na skórze, wszyte inicjały lub w formie ćwieka dyskretnie umieszczone na obuwiu.
Jeśli marce zależy na rozpoznawalności sugerowałabym projektantom/marketerom sięgnięcie po inne formy typu: kolor podeszwy, charakterystyczny materiał, niebanalny obcas, wyjątkowe opakowanie itp.
Mnie "ozdoby" w postaci blaszki zniechęcają do zakupu. Nawet najpiękniejszy model traci swój urok z przyczepioną nazwą marki.
Zastanawiam się skąd ten pomysł ? Nie przypominam sobie, by zagraniczne marki stosowały takie zabiegi. Być może się czepiam, ale od marek, które aspirują do poziomu premium lub wręcz komunikują o najwyższej klasie wymagam jednak trochę więcej….
Fot. materiały prasowe
Ja również się ostatnio zastanawiam skąd się wzięła ta moda, bo niewątpliwie trwa w najlepsze. Zgadzam się ze stwierdzeniem "ani to ładne, ani zachęcające...", dla mnie to nawet bardziej zniechęcające. Kto chciałby w ubraniu uroczystym (pomijając tematykę uroczystości) użyć obuwia z ...blaszką. Swego czasu Mr. Vintage również zwrócił uwagę na wszechobecne loga (najczęściej w postaci nieszczęsnych blaszek) w eleganckich butach męskich. Tam sytuacja wyglądała tak, że logo powielone było kilkukrotnie na jednej i tej samej parze.
OdpowiedzUsuńDziękuję za komentarz :-)
UsuńZaciekawiłaś mnie tymi butami męskimi. Przyznaję, że nie zwróciłam na nie uwagi - teraz z czystej ciekawości będę się rozglądała za męskimi blaszkami :-)
Mam nadzieje, że moda na blaszki z nazwami wkrótce minie. Sama blaszka mnie nie razi, czasami wręcz dodaje uroku, ale pojawiająca się na niej nazwa jest wręcz profanacją.
Zgadzam się, wściekam się jak widzę takie PIERDOLNIKI! potrafią spieprzyć całego buta...
OdpowiedzUsuńNiestety tak :-(
UsuńPozdrawiam i dziękuję za komentarz.
M
Moim zdaniem, coś takiego powinny robić tylko największe domy mody lub znani światowo projektanci.
OdpowiedzUsuńCiekawy blog. Zapraszam do mnie.
Męski blog o modzie i lifestyl'u.
http://gabriel-data.blogspot.com/
Obserwacja za obserwację?
Zaobserwuj, zobaczę zrobię to samo!
Na końcu komentarza dopisz: "Obserwuję"
www.gabriel-data.blogspot.com - KLIK
Fashion Projects
I na dodatek to jest pierwszy element buta, który ulega zepsuciu :(
OdpowiedzUsuńOj nie... :/ Nie podoba mi się ten pomysł.
OdpowiedzUsuń