"Clou"wszystkiego stanowi zadowolenie, wygoda i praktycznie ciągła eksploatacja danej rzeczy. Czasami ku mojemu wielkiemu smutkowi dana marka wycofuje mój ulubiony model lub nie kontynuuje jego produkcji w kolejnych sezonach.
Mając takie doświadczenia - staram się w przypadku sprawdzonego produktu jak najszybciej nabyć dodatkowy egzemplarz :-)
W taki sposób stałam się szczęśliwą posiadaczką kilku t-shirtów z kieszonką COS-a, dwóch kurtek Patrizii Pepe czy baletek myszek.
Ostatnio, dzięki mojej kilkumiesięcznej "diecie spożywczej" odkryłam błogostan jakim jest noszenie trampek zwanych również sneakersami.
Nie, żebym ich wcześniej nie nosiła - były to jednak bardziej epizodyczne sytuacje niż codzienność.
W mojej garderobie jak i stylizacjach królowały obcasy z wyższością spoglądające na płaskie obuwie. Przyszedł jednak czas zmian i wspomniana wcześniej dieta wymusiła na mnie opcję zejścia do parteru.
Na początku przeważyła wygoda. Potem doszedł element wizualny, ponieważ okazało się, że ten rodzaj obuwia zyskuje na znaczeniu nie tylko w sportowych stylizacjach, ale tak naprawdę może być wykorzystywany do elegantszych wersji naszej garderoby.
NIKE
REEBOK
RICK OWENS for ADIDAS
RICCARDO TISCI for NIKE
ALEXANDER McQUEEN for PUMA
Chyba już każda znana marka sportowa posiada w swoim portfolio trampki we wszystkich kolorach tęczy, z metalicznym połyskiem czy koturnem stanowiącym namiastkę klasycznego obcasa. Coraz częściej pojawiają się na rynku modele, które powstały w wyniku kooperacji ze znanym projektantem (Rick Owens dla Adidasa, Alexander McQueen dla Pumy czy Riccardo Tisci dla Nike).
Pozostając przy wielkich projektantach i markach nie mogłabym nie wspomnieć o Chanel i biżuteryjnych trampkach, które pojawiły się na stopach modelek prezentujących kolekcję S/S 2014 Couture. Pancerz w sportowej formie w otoczeniu ręcznie naszywanych kamieni, koronek i innych aplikacji - coś pięknego ! Posiadanie takiej pary póki co pozostaje jeszcze w sferze moich marzeń, dlatego rozpoczęłam poszukiwania nie tyle co zamiennika, a tym bardziej kopii, raczej myślałam o atrakcyjnej alternatywie.
CHANEL
CHANEL
Skupiłam się na klasycznym modelu z elementem wyróżniającym, nadającym bardziej stylowego charakteru. Poprzeczkę postawiłam dosyć wysoko - ale to właśnie stawiane wyzwania motywują nas bardziej do efektywnych działań :-)
Znalazłam. Moje cudeńka ! Z pewnością nie tak filigranowe i bogate jak te od Chanel, ale na swój sposób wyjątkowe i nie tak powszechne jak np: Air Maxy.
ALEJANDRO INGELMO - TRON
Markę Alejandro Ingelmo i model Tron (nie bez znaczenia ma tutaj też fakt, że pod tą samą nazwą kryje się jeden z moich ulubionych filmów sci-fi) odkryłam całkiem przypadkowo. Tak naprawdę to nawet nie pamiętam gdzie je zobaczyłam i kiedy - ale nie ma to większego znaczenia. Faktem jest, że była to miłość od pierwszego wejrzenia, a potem noszenia. W kolekcji tego amerykańskiego projektanta o korzeniach hiszpańsko-kubańskich jest wiele atrakcyjnych modeli, nie tylko o sportowym charakterze. Ja chwilowo nie rozstaję się z Tronami. Pierwsze sneakersy zakupiłam w bezpieczniejszej, czarno-srebrnej wersji, a w trwającym sezonie letnim postawiłam na róż. Jakie są ? Bardzo wygodne i na tyle charakterystyczne by wyróżniać się np: w monochromatycznym i minimalistycznym zestawieniu. Oczywiście nie każdemu przypadną do gustu, ja wciąż pozostaję pod ich urokiem i już myślę o kolekcji jesienno-zimowej :-)
P.S. Alejandro tworzy sneakersy w wersji zarówno damskiej jak i męskiej. Bogaty wybór obuwia znajdziecie na stronie Alejandro Ingelmo.
Zdjęcia: materiały prasowe marek
Oj, Kochana, uwielbiam szpilki, ale ostatnio zazwyczaj biegam w trampkach, sneakersach... Pasują niemal do wszystkiego, a tworzą bardziej dziewczęcy look :)
OdpowiedzUsuńMnie również zdarzało się kupić coś w kilku wersjach kolorystycznych :)
Agatko - wiesz o co mi chodzi. Od razu czuję się jak 20-tka ;-)
UsuńMnie jeszcze nigdy nie zdarzyło sie cos takiego, widocznie jeszcze nie trafiłam idealnie :)
OdpowiedzUsuńMoje poszukiwania też trochę trwały, ale w końcu znalazłam. Czasami lepiej poczekać na te idealne :-)
UsuńNie chce mi się wierzyć, że chodzisz bez szpilek! Chociaż te MCQ bardzo "Twoje" :-)
OdpowiedzUsuńWiesz Kasiu - ja na początku też byłam zaskoczona tą sytuacją ;-) Ale niedługo myślę, że wszystko wróci do normy, a ja do formy :-) McQ są świetne, ale jeszcze nie udało mi się ich zobaczyć w sklepie. Poszukuję.
Usuń