WSPOMNIEŃ CZAR Przewrotnie koniec będzie początkiem moich relacji/spostrzeżeń z minionej edycji Fashion Week-u (vel. Fashion Week-a) w Łodzi. Emocje już ostygły, wspomnienia i wrażenia pozostały. Dwa razy w roku czekam z niecierpliwością na to jedno z największych wydarzeń modowych w Polsce. Czar pokazów, kilkadziesiąt kolekcji zapowiadających zbliżający się sezon - to wszystko brzmi zachęcająco. Czar prysł po ogłoszeniu listy projektantów i marek zapowiadających swoją obecność w Łodzi. Wielu nazwisk zabrakło, chociaż tak naprawdę to nikt nie obiecywał, że będą zawsze. Jakub Pieczarkowski, Maldoror, Joanna Startek, Polygon, Monika Błażusiak - w poczuciu ich absencji nie pozostałam osamotniona. Zabrakło im czasu, pomysłu, sensu pokazania się na polskim Fashion Week-u, a może to szanowna Rada Programowa nie znalazła w ich propozycjach niczego odkrywczego i wartego objawienia ? Do dzisiaj niektóre z tych pytań zostały bez odpowiedzi. Oczywiście pozostała "stała ekipa" na czele z MMC, Michałem Szulcem, Agatą Wojtkiewicz, Nenukko czy Wiolą Wołczyńską. Nazwiska, które mają być przysłowiowym "lepem na muchy". Nie zaprzeczam - są, ale na 4 dni pokazów to zdecydowanie za mało. Nie narzekam - pojawiło się wiele "nowych twarzy", które wspominam z uśmiechem na twarzy. Sprawdzone marki nie zawiodły, ale były też takie, których więcej życzyłabym sobie nie widzieć. Wyjeżdżając w niedzielę konkluzję miałam jedną - Łódź dostała embargo na polską modę, a raczej to my, jej odbiorcy je otrzymaliśmy. Mam świadomość, że moda powinna się sprzedać - ale czy pojawiające się legginsy, tuniki, t-shirty oznaczają, że jako społeczeństwo tylko taką odzieżą jesteśmy zainteresowani ?
ORGANIZACJA Zdecydowanie lepsza, co bardzo cieszy. Entourage głównego wejścia robiło wrażenie i sprawdzało się w sprawnym poruszaniu. Trzy osobne wejścia, powiększona strefa kulinarna i więcej showroomów. Nowością było przeniesienie pokazów ze strefy OFF do Powszechnego Domu Kredytowego. W swojej naiwności nie sprawdziłam wcześniej gdzie ten cały przybytek się znajduje i myślałam, że dotrę tam na piechotę. Oczywiście można, ale pół godziny na obcasach nie było szczytem moich marzeń :-) Budynek jest przepiękny, z wysokimi sufitami i malowniczymi ścianami. Organizatorzy zapomnieli jednak w tym wszystkim o jednej istotnej cesze, którą powinno posiadać miejsce pokazowe - pokaźny metraż, którego zdecydowanie w tym przypadku zabrakło. I nie chodzi tutaj o miejsca siedzące, problem był z miejscami stojącymi, których szczególny brak odczuwalny był w sobotnie popołudnie. Złość, niezrozumienie, oburzenie - to tylko niektóre z emocji towarzyszących mi w tamtym dniu kiedy okazało się, że nie będzie mi dane obejrzenie nawet jednego pokazu... Przymknęłabym oko na te niedogodności mając opcję śledzenia show na ekranie wystawionego tv czy innego urządzenia. Alternatyw zabrakło, a szkoda... Nie wiem czy nowa lokalizacja ma być ta docelową - jeśli tak, to już od razu mogę zaplanować oglądanie OFF-owych pokazów na ekranie swojego komputera. Bez stresu, ścisku i oddechu na karku.
SHOWROOMY Większość wystawców miałam okazję obejrzeć zarówno z daleka jak i bliska. W minionej edycji produktów i stoisk pojawiło się jeszcze więcej, co oczywiście cieszy. Ciuszki dla dorosłych i dzieci, biżuteria, obrazy. Obecność szkół artystycznych, standów sponsorów oraz partnerów to część obowiązkowa, ale równie przyjemna dla oka. Muszę przyznać, że wiele z boksów zadanie domowe z wizualnej części odrobiło na piątkę z plusem !
POKAZY Kilkadziesiąt odsłon to nadal wiele, chociaż zdecydowanie mniej niż podczas październikowej edycji. "Kwiaty zwiędły, ręce opadły" - taki komentarz nie raz, nie dwa pojawiał się zarówno na OFF-ach jak i w "Alei zasłużonych". Z tym zasłużeniem to w przypadku kilku marek zdecydowana pomyłka. Optuję i głośno popieram pomysł Ewy Kosz, by ujawniać kto dostał się ze względu na wybór Rady Programowej, a kto po prostu zapłacił. Niejednokrotnie zastanawiałam się jak to możliwe, że tak słaba kolekcja ma możliwość pokazania się przed tak dużym gremium. Przypadek, chwilowe zamroczenie RP czy właściwa ilość zer przelana na konto organizatora ?
O wrażenia z kilku wyjątkowych pokazów pokuszę się w odrębnym poście.
KOLOROWE PTAKI i INNE ZWIERZAKI Były, są i będą. Taki to już urok polskiego FW. Na każdej imprezie mam swoich "faworytów". Tym razem miejsce na najwyższym podium zajęli ex aequo: człowiek disco i nowotwór vel. lodziarz. Doceniam pomysłowość, w tym przypadku efekt zwrócenia uwagi został z pewnością osiągnięty, ale czy właśnie o taką uwagę autorom chodziło ?! Standardowo pojawił się Marcus z uroczym pieskiem, nie omieszkała swojego małego przyjaciela zabrać celebrytka o imieniu Edyta i nazwisku Herbuś. Mój uśmiech przesyłam Pani Katarzynie Świeżak. Ukłony za dystans i białego "Cezara" :-)
ZNAJOMOŚCI i OSOBOWOŚCI Fashion Week lubię bardzo i cenię za możliwość obcowania z mądrymi i wrażliwymi ludźmi. Komentarze podczas pokazów, wymiana poglądów w PRess Roomie czy podczas szybkiego lunchu bywają cenniejsze niż niejeden obejrzany przeze mnie pokaz. Nowe znajomości, zacieśnienie starych, przebywanie z osobami o podobnym flow - to piękne chwile, które zawsze miło wspominam i na które z utęsknieniem czekam.
Pięć miesięcy - tylko a może aż tyle czasu zostało do kolejnej edycji łódzkiej imprezy. Freddy Mercury pięknie śpiewał w jednej ze swoich piosenek "The Show Must Go On" ! Zdecydowanie go, ale do przodu - rozkrok to niewygodna pozycja....
Zdjęcia: materiały własne
Dobrze, że organizacyjnie coś się posunęło, szkoda, że nie było okazji do spotkania i nie wiadomo, czy kiedykolwiek jeszcze będzie :((
OdpowiedzUsuńKasiu-wierzę, że okazji będzie jeszcze wiele. Może nie w Łodzi, ale podczas innych wydarzeń, których przecież nie brakuje ;-) Póki co - pozostaje nam internet i telefon, a to i tak wiele :-)
Usuń